Jest wiatr co skrywa łzy..

14:23

Przejmująca muzyka. Mądra reżyseria. Zdolne dzieciaki z niesamowitą energią przy świetnej choreografii. Świetna praca świateł. Błyskotliwy tekst z przesłaniem i z paroma dobrymi żartami. Mitologia nordycka - podstawowa, trochę złagodzona, ale pokazana.
I to wystarczy by opisać Wikingów, najnowszą produkcję Teatru Komedii Valldal.

Szczęście nigdy nie jest blisko
bezruch twym największym wrogiem
tutaj nic a tam wszystko
tam za domu progiem..

Rodzice z wioski Wikingów skuszeni złotymi jabłkami zostawili swoje dzieci i wyruszyli szukać pieniędzy. Ład próbują utrzymać najstarsi Astrid i Eryk (na drugiej premierze Amelia Wasak i Ignacy Liss, w pierwszej obsadzie Iga Szubelak i Piotr Bańkowski) jednak oni są nastolatkami i wypadek małej Kirsten na treningu spowodowany przez Eryka sprawia, że po pięciu latach wyruszają na poszukiwanie rodziców. Na drodze spotykają trolle (Trolle! trolle! trolle! - najbardziej urocze z całego przedstawienia), starca Mimira i młodą dziewczynkę, która okazuje się bogiem Odynem (bo jak to mówi Odyn, bogowie mogą mieć różne postaci, a najlepiej być dzieckiem) który wysyła na wyprawę swoje (mało rozgarnięte) dzieci Thora i Freyę na wyprawę do smoka Skrymira (kolejny fantastyczny czarny charakter Jeremiasza Gzyla, z chęcią zobaczyłabym prequel jak Skrymir stał się takim, bo to głębsza postać!)

wszystkie diamenty i pereł blask
niewarte wzmianki są
gdy możesz mieć je na trzy dwa raz
gdy nie są hen za mgłą.



I okazuje się, że to najmłodze dzieciaki (Jon,- u mnie Artur Blanik, w I obsadzie Piotr Zamudio-Zeller- który chciałby być większy) rozumieją, że te złote jabłka nie są tak ważne by zostawić rodzinę i przyjaciół. "Złote jabłka to jest rzecz nawet całkiem fajna lecz jak nie patrzeć  to jest tylka mała rzecz. Potem kiedyś spojrzysz wstecz po co była ci ta rzecz skoro inne ważne chwile poszły precz." jak śpiewa Sigrid (Paulina Napierała/Julia Totoszko). To kolejny, po Alicji w krainie Cz./Księdze dżungli spektakl z przesłaniem, który spokojnie może być pokazywany klasom..ale który zwłaszcza powinni zobaczyć dorośli. Rodzice mocno wspierali swoje dzieciaki w czasie premiery i myślę, że mocno brzmiały im słowa napisane przez Szymona Jachimka o tęskniących za pracującymi rodzicami dzieciach. Że niewarte są bogactwa, że najważniejsze są chwile spędzone z dzieciakami.

Choćby całe ciało drżało ci od głodu
choćby w oczy wiało
ty wciąż płyń do przodu


Zabrałam płytę do domu i wymieniłam zapętlonego Złego na Wikingów i słucham fantastycznych melodii, które napisał Artur Guza. Jasne, gdyby nie zdolni wykonawcy i ekipa muzyków (w tym na digeridoo Krzysztof Wojciechowski) to wszystko nie brzmiałoby tak, ale mam ciarki na początek Za domu progiem, na przejmującą Pieśń Sigrid, charyzmatyczną Walkę i Yggradasil , tempo piosenki Trolli czy Pieśń Skrymira i piękne Jeszcze chwila. Cieszę się, że Tomek Czarnecki wykorzystuje talent tego świetnego kompozytora i pozwala zasłuchać się - dzięki za te płyty ze wszystkich spektakli!

Lubiłam Tomka Valldala Czarneckiego jako aktora(i z chęcią bym go jeszcze na scenie zobaczyła!), wielbię go jako reżysera. Fanklub Emigrantki mogę zakładać od ręki, lubię uroczą Małą syrenkę, jestem pod wrażeniem jak ogarnia wszystkie dzieciaki w dużych spektaklach, jakimi są Księga dżungli czy Wikingowie. Nie wiem jak to robi, ale wielkie gratulacje. Spektakl aż chce sie oglądać.

Za choreografię/ruch sceniczny odpowiada Vilde Valldal Johanessen. Nie jestem obiektywna - acz nikt nigdy nie jest obiektywny przy pisaniu o spektaklach, nawet pan ŁR z portalu - ale Vilde jest najlepszą tancerką i też świetnie ogarnia dzieciaki. Parę scen było fantastycznych właśnie dzięki ruchowi i choreografii.


Tak jak przy Alicji w krainie Cz. za światło odpowiada Mateusz Gostkowski przy konsultacji z Bartoszem Wolakiem (odpowiedzialnym za światła w Księdze dżungli i w Teatrze Muzycznym)  i wow, jak opada szczęka, jak to dobrze jest poprowadzone, jak to tworzy klimat.. fantastycznie.
Przy wszystkich spektaklach za scenografię i kostiumy odpowiada Monika Wójcik - które znowu tworzą świetny klimat - runy na zasłonach, dopasowane do Wikingów kostiumy.
Wszystkie dzieciaki są przeraźliwie utalentowane i aktorsko i muzycznie. Dostają tyle komplementów, że mam nadzieję że sodówka im nie odbije - jakby próbowała, to podejrzewam że pan Tomek szybko im wybije z głowy takie pomysły - ale warto to powiedzieć - oni już podbijąją sceny trójmiejskie (Piotruś Pan, teraz Wiedźmin) i warto ich oglądać w kolejnych produkcjach.

Wikingowie wracają na scenę w październiku. Pozycja obowiązkowa do obejrzenia. Dla dzieci. Rodziców. I wszystkich, którzy doceniają dobrą muzykę i porządnie zrobione musicale.


Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga