To typowy dzień w naszym Central Perk czyli o Friends the musical parody

11:49


Nie słyszałam wcześniej o musicalu Friends, ale ogłoszenie że Agnieszka Płoszajska, plus choreograf Michał Cyran = czyli najlepsza para butów realizatorów w tym kraju robi w Toruniu spektakl zelektryzowało mnie. A potem był casting i obsada została ogłoszona. I wiedziałam, że za nic w świecie nie przegapię tego wydarzenia. 


Klask klask klask i pancernik…

…czyli w spektaklu są wszystkie najważniejsze sceny z serialu. Przyznaję, nie do końca załapałam się na fenomen, ale gdy był na Netflixie, włączałam na rozluźnienie, bo to 20 minut i to totalny relaks. Odkąd Toruń ogłosił musical i zaczęłam polować na bilety, algorytm Youtube nauczył się by pokazywać mi video typu „Best of Joey’s girlfriends” czy „History of Monica and Chandler”. I spektakl przez 2 godz 30min proponuje nam szybkie przewijanie przez najważniejsze wydarzenia. Owszem, timeline – oś czasu – jest troszkę zaburzona, ale hardkorowi fani (z którymi oglądałam spektakl) zrozumieją, a ci co nie znają, docenią. 


Jak ją stać na taki kąt?

Co dla mnie było najważniejsze to wszyscy wiedzieli w czym grają. Przy Rock of Agespisałam, że jeśli większość spektaklu byłaby grana w konwencji „patrzcie, mrugamy do Was okiem, nie bierzcie na super serio” byłoby o wiele lepiej. We Friendsach już tytuł, a potem scenariusz doskonale sugerują że to parodia, ale i aktorzy są świetnie poprowadzeni przez reżyserkę Agnieszkę Płoszajską. To parodia najbardziej na serial, ale w songach czy choreografii (czy światłach) widać parodię na musicale. (nawiązanie do Rentu chociażby jest cudne). A Kaczka i Kurczak dało nam wajb Avenue Q. 


PiwotPiwotPiwot!!!

Czyli choreografia Cyrana na małą scenę Torunia gra i dopowiada do scenariusza historię. Dopasowane do muzyki tango czy z przymrużeniem oka, ale wiernie musicalowi układy do kolejnych songów tylko cieszą oko i zapewniają jeszcze lepszą rozrywkę. A reżyseria świateł także Michała doskonale współgra z każdą sceną – chociażby już przy wspomnianym Rencie.

Jestem też zachwycona scenografią Wojciecha Stefaniaka – jest i kanapa!!! – która zmienia się z Coffee Perks na mieszkanie Monici. Nic tylko wbijać na kanapę. Kostiumy (zwłaszcza sukienka Phoebe, którą jestem zachwycona) Izabeli Smużny dopełniają klimat znany z serialu. 


 

How you doin’?

Czyli bardzo dobrze że niektóre teksty nie zostały przetłumaczone, bo straciłyby absolutnie swój urok. Zwłaszcza że naprawdę większość osób z Polski zna tekst oryginalny – we Francji byłoby inaczej, bo tam mają dubbing, my lektora na seriali i słyszeliśmy, nawet na Comedy Central, jak Matt LeBlanc mówi How you doin’ czy OH MY GOD. Tylko jedna z ikonicznych piosenek Phoebe nie jest w oryginale, ale tekst songu doskonale tłumaczy dlaczego.

 

Bo każdy dzień to impreza kiedy przyjaciół swoich masz 

Każdy z aktorów wnosi do spektaklu swoją wrażliwość i naprawdę warto zobaczyć wszystkich. Ross Kamila Zięby wygrywa physis i wszystkim naokoło (jego „heeeej”!), ale Maciek Podgórzak szarżuje i bawi się, bardzo lubię go w komediowym wydaniu. Podobają mi się nawiązania Jeremiasza jako Chandlera do wagi – improwizacja weszła, i dla takich momentów chodzę – i jego (!spoiler!) Janice wymiata, ale Natan, będący na studiach nie odstaje w ogóle. Marcin Sosiński znowu fizycznie to Joey, ale aktorsko Dominik Bobryk z jego How you doin’ podbija pierwszy rząd. Igę Rudnicką widziałam w Bębenku i Kapitanie Żbiku i uroczo gra Rachel, jednak Agnieszka Brenzak wspaniale wymiata głosowo. Moni(c)a Izy Pawletko i jej NO WIEM jest pierwszorzędne, ale i Małgorzata Regent wokalnie wyciąga takie nuty, że nic tylko klękać. Dobrze zobaczyć na scenie Oksanę Terefenko (recital piosenki bałkańskiej na Scenie SAM do dziś w moim sercu), ale nie przekraczając granicy przerysowania, tylko pięknie balansując i dodając dużo od siebie gra Ada Koss – „Ale się zagrałam” – no uwielbiam. A Marcin Słabowski i Michał Zacharek jako Gunther robią ten spektakl – chociaż najbardziej przemawia do mnie Zacharek jako seksowny Włoch Paolo i wujek Tom z wąsem.

Wiadomo, mogę mieć lekkie preferencje (po trzech spektaklach) już wiem kto bardziej przemówi, ale to tylko obiektywne refleksje, jestem pewna że casting jest absolutnie zrobiony. I wiecie co? Ci ludzie naprawdę dobrze się ze sobą dogadują – i wydaje mi się, i tak wynika z postów w mediach społecznościowych są naprawdę przyjaciółmi. 


Ten, w którym będę polecać..

… tak naprawdę wszystkim. I fanom serialu, i fanom musicali – bo te osoby wyłapią najwięcej. Ale by się rozluźnić, pośmiać – kierunek to Toruń, nie tylko w lipcu czy wrześniu, ale i potem, gdy będą kolejne sety. Ja – na pewno wrócę.


Czytaj też:

1 komentarze

Archiwum bloga