­

Pierwsze dni jesieni…

17:16

…mają w sobie miks dyniowej latte i tonic espresso.

Można wyjść w krótkim rękawku, ale lepiej jednak zabrać sweter.

Siedzę na tarasiku, patrzę na łódeczki i wiem że czasami (zwykle) nie doceniam tego co mam. Że nikt za mnie nie będzie miał tego szczęścia wiatru we włosach 23 września.

Ale dziś: doceniam. Wczoraj zobaczyłam spektakl w reżyserii Igora Teodorowicza Opowieści wiejskich dziewuch. Mają grać 15 grudnia, biegnijcie wtedy. Bardzo poruszający. Zbyt prawdziwy. W swoim przekazie mocny. Oczy same nabrały wody. Julia Pawlak jest piekielnie dobra a Magda i Wiktoria które towarzyszyły muzycznie poruszyły. Tym bardziej dziś doceniam że mogę być tu, w Gdyni, i mieć taką wolność. 

Tu miał być tekst o Quo Vadis.
Nie potrafię napisać. Cokolwiek napiszę wydaje mi się głupie. Powiem tylko jedno: kupuję całkowicie wizję artystyczną i wszyscy to najwspanialszy Zespół świata.
A, wrzucę Wam co napisałam i nie skasowałam w aplikacji Notatki.

Quo Vadis jest anachronicznym widowiskiem, ale mimo tego rozmachu zaskoczyły mnie emocje w postaciach.

Petroniusz mnie chyba najbardziej uderzył. Nie myślałam tak o nim, ale interpretacja Reżysera kazała mi spojrzeć na niego inaczej - przez lata myślałam że to osoba bardziej spokojna, w interpretacji (i tu zwracam uwagę na reżysera, nie na aktorów, bo obaj grają go równo, chociaż Marek Nędza bardziej jednak niuansuje…) gdyńskiej jest EmCee, który jest bardziej ekspresyjny i ekspresywny (w mojej głowie był stoikiem), zawsze krok przed wszystkimi ale też jest jedyny szczery. W pierwszej scenie przypominał mi Lalkowego hrabię (to mój 21. spektakl Kościelniaka który widzę na żywo od 13 lat, będę widzieć skojarzenia, może gdzieś to się leczy), ale szybko dowiedziałam się że żadna marionetka on nie jest. 

Gdy w końcu zrozumiał miłość Eunice. 

Marionetką mogła być - nie jest, od razu mówię, Eunice. Jest zakochaną do ostatniego tchu dziewczyną, która wierzy i wie kogo chce, bez kogo nie da sobie rady.

Najciekawsza postacią - bo takim jest i napisany i zagrany - jest Chilon Chilonides. Sasza Reznikow gra go na całym spektrum emocji, dopasowując się do sytuacji w której jest jego bohater, ale zarazem bedac wyjątkowo, jakby to napisać, szczerym? 

I przyszło mi do głowy pisząc te słowa w trajtku na kolejny spektakl ze jak przez lata chodzenia na Chłopów interpretuję inaczej spektakl (był taki spektakl ze wszyscy bohaterowie byli na siebie źli, ale ogólnie refleksje mam taka że Chłopi są o winie, do której nikt nie chce się przyznać) to Quo Vadis jest o szczerości. Przewrotnie, bo przecież i Petroniusz kombinuje, Chilon jeszcze bardziej, i mimo że nie widzi się tego na pierwszy rzut oka, to ta szczerość i prawda jest w każdej postaci. Winicjusz jest szczery w prawdzie o tym że pożąda Ligii, Ligia w prawdzie w której jest wychowana i w miłości, Akte wie co się działo gdy ona była w łaskach cesarza, Poppea jest szczerą w tym że jej się należy wszystko, Neron z racji boskości też jest prawdziwie szczery (nie ośmielę się niczego innego napisać, w końcu to cesarz). A Furie? Furie sa najbardziej szczere i z każdą kolejną sceną to widać. 




Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga