Z musicalem za pan brat

13:59

Już 60 lat!

Tam, gdzie teraz jest Teatr Miejski w Gdyni, na Bema 26, w 1958 roku utworzono Teatr Muzyczny...w Gdańsku. Teatr utworzony był pod egidą Teatru Wybrzeże - który zresztą zaczął funkcjonowanie w Gdyni - który, z powodów przebudowy, miał siedzibę w Nowym Porcie, gdzie w maju wystawiono pierwszą operetkę. Bal w operze reżyserowała Danuta Baduszkowa - i tym samym zaczęły się historia musicalu w Gdyni.
Dopiero 21 lipca 1979 roku, już po śmierci Baduszkowej, została otwarta scena pod Kamienną Górą, gdzie 31 grudnia 2017 zainaugurowano obchody jubileuszu 60 sezonu teatru.

I Koncert Sylwestrowo-Noworoczny, który będzie powtarzany w maju na główne obchody, to kwintesencja i podsumowanie tego, co się przez te lata działo - jak prowadzili swój teatr kolejni Dyrektorzy - Danuta Baduszkowa, Andrzej Cybulski, Jerzy Gruza i Maciej Korwin - i jakie są plany na lata kolejne. Byli dyrektorzy, którzy wpłynęli bardzo na rozwój i ewolucję teatru oraz Wojciech Kościelniak, "pokazali się" w materiałach filmowych wyświetlanych na ekranie.

W tym roku nie ma już znanej z poprzednich lat pierwszej części pierwszej ze scenariuszem z żartami, jest przedstawianie przez aktorów kolejnych utworów z historii. I jak czasami żarty były z dużą brodą, to teraz tego trochę brakowało. Ale rozumiem, jubileusz to jubileusz - na szczęście hasło było.
I akt to przedstawienie historii - od operetki, przed Kolędę Nockę, wielkie sukcesy Gruzy, musicale Korwina i Kościelniaka oraz oczywiście Notre Dame aż do wspaniałego finału z Les Miserables.
Medley z operetek oraz Piosenki lwowskie trafiły zdecydowanie do starszych widzów, którzy byli główną publiką na spektaklu o 17, Andrzej Śledź śpiewający Śnić sen z Człowieka z La Manchy wzruszył, ale moje zapowietrzenie zaczęło się od Psalmu stojących w kolejce z Kolędy Nocki. Agnieszka Kaczor, a zwłaszcza Magdalena Smuk, i cały zespół stojący w kolejce, sprawili, że miałam ciarki. A potem był Medley Gruzy, z tak dobrze znanym Skrzypkiem - zagranym w poprzedniej i teraźniejszej wersji już 700 razy - i oryginalną choreografią z Jesus Christ Superstar. I przyznaję, umarłam i zmartwychwstałam. JChS z Rampy był jednym z moich ulubionych musicali zeszłego roku, ale jak Krzysztof Wojciechowski zaśpiewał song Superstar, absolutnie mnie zwaliło z fotela. Żeby nie było, absolutnie wszyscy mieli energię, uśmiech, cały czas nie mogę pojąć jak to się dzieje, że mimo okresu chorobowego, mimo godzin prób wycieńczających, mimo tylu zmian kostiumów, oni nadal mogę tańczyć, biegać po scenie, śpiewać, i to wszystko z uśmiechem. Dla mnie to największy talent, absolutnie mnie onieśmielają, bo są wspaniali. Wracając do Superstar - z marynarkami z Ghosta zespół i Krzysztof przeszli samych siebie. I ta nuta.. W czasie jednej z Musicalomanii Krzysztof opowiadał, że zawsze chciałby zagrać Judasza, wtedy zaśpiewał Heaven on their minds. I o mój Boże (nomen omen) jak ja bym chciała to zobaczyć.
A potem było Belle. Już w zeszłym roku pisałam to - ale Krzysztof Kowalski śpiewający zwrotkę Quasimodo sprawił, że znowu głośno westchnęłam i pożałowałam, że mogę go widzieć tylko śpiewającego Dzwonnika w Koncertach. Ale wtedy być może nie miałabym po co chodzić na Wiedźmina. Tak miało być, a Belle z dzwonem i dziewczynami z Mira-artu było cudne. Pan koło mnie tylko rzucił mi dziwne spojrzenie jak śpiewałam całość.. chyba trochę za głośno. Po 19 razach zna się, niech pan wierzy.
Końcówka to tekst dopasowany do Jubileuszu do melodii z My fair lady i finał z pierwszego aktu z Nędzników - Jutro już - z Rafałem Ostrowskim, Andrzejem Śledziem, Mają Gadzińską, Maćkiem Podgórzakiem, Igą Grzywacką na solówkach i resztą zespołu.

W Sylwestra oba koncerty zostały skrócone - z pierwszego aktu z musicali Kościelniakowcyh pokazana była tylko Pieśń umarłych z Wiedźmina, z drugiego aktu według programu odpadły Tańce towarzyskie i Suita na trzy fortepiany - od drugiego stycznia, czyli Bisy, będą już pokazane w całości.

Drugi akt to plany z perełkami tanecznymi i muzycznymi. Początek to I got rhytm z Crazy for you ze stepowaniem - stepowanie nie znudzi, to zawsze zrobi wrażenie, i to jakie. I jakim cudem oni się uśmiechali. Nie pomylili - w większości ;). Tak tańczyli i śpiewali. Cały zespół ze studentami II i III roku na czele z Karoliną Merdą. To jest poziom absolutnie światowy.
Dziewczyny z Mira-Artu zaprezentowały jak teatr został przebudowany, a potem znowu wielkie zapowietrzenie - duet Rafał Ostrowski - Krzysztof Wojciechowski Tango Roxanne z Moulin Rouge, ze wspaniałą choreografią z Pauliną Kroszel w roli Roxanne. Strasznie żałowałam wyrzucania z programu właśnie medleyu z Tańcami towarzyskimi, bo w zeszłym roku wtedy balet pokazał się ze wspaniałej strony, ale to co pokazywali w czasie spektaklu było wspaniałe. Nadużywam słowa wspaniałe, prawda? Taki koncert.
Jeden miałam zgrzyt. Owszem, w czasie Sylwestra ze znajomymi tańczyłam i śpiewałam do Despacito, ale w czasie koncertu byłam jeszcze zbyt trzeźwa, nawet żeby docenić przymrużenie oka i przedstawienie innych zawodów z teatru, i choreografię/aranżację stompową przetłumaczonego hitu zeszłego roku. Miałam mały zgrzyt, ale na szczęście później było You can stop the beat (Kasia Wojasińska, Kasia Kurdej, Maciek Podgórzak i Paweł Czajka na solówkach) z Hairspray ze świetną choreo - i to będzie super musical za półtora roku - oraz How deep is your love z Mają Gadzińską i Sebastianem Wisłockim - jeszcze (na szczęście) w wersji angielskiej. Ekipie Gorączki - powodzenia na próbach które się zaczynają po Nowym Roku!
Przetłumaczone zostało Another day of sun z La la land z Mariolą Kurnicką na solówce, a scenografia i tekst zostały dopasowane do Gdyni. I przysięgam, nawet jeśli bym nie wiedziała, że choreografię robił Michał Cyran z Instastory, poznałabym dzięki paru ruchom, cekinom - no oczywiście że musiało się błyszczeć, to Sylwester, Jubileusz! - tak jak złoto z finału II aktu.
Ale zanim był finał, było urocze a capella przygotowane jak co roku przez Agnieszkę Szydłowską z solistami - tym razem bardzo wyjątkowo urocze, bo pani Agnieszka była przebrana za Królewnę Śnieżkę, soliści za krasnoludki, a utwór to był medley z Disneya. Rozpłynęłam się absolutnie i wyłapywałam kolejne głosy, i byłam zachwycona
Był też hit z zeszłego roku, marzenie całego musicalowego świata - Krąg życia z Króla Lwa. Jasne, chciałabym strasznie. Jeśli się uda, będzie to niesamowity sukces. I oczywiście, Maćka Podgórzaka na Lwa na skale - zawsze.
Koniec to hołd dla Zbigniewa Wodeckiego z pięknym wokalem Artura Guzy - docenienie Artura to wielka zasługa Notra, i jaki wspaniały głos ma on - i występem Mira-Artu, a koniec to fajerwerk i dopełnienie wspaniałego koncertu - oraz przedstawienie wielkiej premiery przyszłego sezonu - wznowienia po latach Krakowiaków i górali.

Świetnie było widzieć wszystkich artystów, czy to w zespole, czy na solówkach. Czekam na drugiego stycznia, by zobaczyć cały medley Kościelniakowy - mają być Róże na śniegu z Francesca, na co na pewno będę hiperwentylować - i Tańce towarzyskie z Footloose na koniec. Pracę włożoną w przygotowanie doceniam i kładę się na podłogę bijąc pokłony - bo są wspaniali i mają tyle energii. Zespół mamy wspaniały, teatr mamy najlepszy, nie potrzebujemy LEDów (przytyk do Romy i Capitolu znowu zrozumiałam tylko ja, kolejny raz pan obok mnie spojrzał na mnie jak na wariatkę jak zaczęłam się histerycznie śmiać i nie mogłam się uspokoić), mamy wspaniałą technologię, która wyświetla na ścianach animacje które uzupełniają to co się dzieje na scenie. Mamy obrotową scenę (dzięki ci Michał że ją wykorzystałeś!), współpracuje teatr z akrobatycznym teatrem Mira-art i niczego innego nie potrzebujemy.

APDEJT: po dwóch kolejnych Na Bis
- była Suita z Szachów z baletem wspaniałym i zachwycającymi kostiumami - utwór instrumentalny, ale Sebastian Wisłocki i Paweł Sikora na koturnach to absolutny hit
-był Medley Kościelniakowy w całości - Róże na śniegu z Francesca, cała scena Jedzta pijta z Chłopów, krótki fragmencik Lasu z Lalki - z Anną Marią Urbanowską na wokalu - i Jazz Babariba Kasi Kurdej, który sprawił, że znowu zatęskniłam za Złym.A dopóki afisz wisi na foyer, to ja będę naiwnie wierzyć, że choć na jeden jedyny spektakl wróci... nie powinnam. Wiem.
-Był i medley Tańców latynoamerykańskich, z naszym boskim baletem - i Footloose,  i Wojtek Daniel z On this night dostał swoje 2 minuty, co mnie zauroczyło, i Boogie shoes Karoliny Trębacz
-i była suita na Trzy fortepiany - poży...znaczy, dorobili się od zeszłego roku trzeciego instrumentu, do Artura Guzy i Krzysztofa Wojciechowskiego dołączyła wszechstronnie uzdolniona - czego ta dziewczyna nie umie?? - Ewa Walczak i zagrali medley (po polsku: Medley - Marek Sadowski jako zapowiadacz kolejnych piosenek na wieki, poproszę) z West Side Story.
-a poza tym dopowiadam że absolutnie i na wieki upewniłam się w miłości do Superstar Krzysztofa Wojciechowskiego, Psalmu stojących w kolejce,min Mai, Sebastiana i Artura przy Disney marzenie, Maćka Podgórzaka jako lwa, zeberek i uwielbiam oglądać ten program. Tylko wyrzućcie Despacito, albo zamiast podwyższać ceny wina, to obniżcie, albo dajcie kartę stałego klienta. Wtedy będzie i Pasi-mi-to. Na razie, odmawiam. Dla Tomasza Gregora i Marty Bacajewskiej proszę o lepszy repertuar.

Musicale grane w teatrze są wspaniałe - Noter, Wiedźmin, Avenue Q, Chłopi, Ghost i na wszystko inne warto iść! - ale to Koncert Sylwestrowy to zawsze wisienka na torcie, creme de la creme pracy zespołu, tego co w Muzycznym najlepsze. Na który zdecydowanie warto wydać pieniądze, na którym każdy znajdzie coś dla siebie.
Lat 60 - niebywałe. Kolejnych 60 lat, Muzyczny!


Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga