Trés trés court: kiedyś przestanę chodzić na NDDP

20:06

Weekend urodzinowy zakończyłam w teatrze.


I mimo że już znam teksty nawet polskie, mimo że trochę się z nich śmieję, mimo że już mam ulubione sceny i te, które mi nie pasują, mimo że mam już ulubioną obsadę - i sama się zaskakuję myśląc kto w niej jest - to nadal są momenty, w których Notre Dame mnie zaskakuje. Momenty siedzenia z otwartą buzią, bo tancerze, którzy ciągle zachwycają, aktorzy wyciągają nuty. Uśmiechy gdy widzę Clopina Krzysztofa Wojciechowskiego i słyszę jego szaleńczy śmiech, który jest taki,jaki ma być. Interakcje Janka Traczyka z publiką. Nutę Kocham Cię wyciąganą przez Artura Guzę. Całą postać Esmeraldy przez Maję Gadzińską. Gdy śpiewam coraz głośniej encore Po nieba kresy pięły się katedry,bo coraz mocniej mnie wciąga. Gdy widzę innych w publice,którzy są zafascynowani po raz pierwszy i wstają do oklasków coraz szybciej z każdym kolejnym spektaklem, a brawa są mocniejsze po każdej kolejnej piosence.  

Mimo bycia tyle razy Notre Dame w Muzycznym mnie nie nudzi. Notre Dame mnie przyciąga. Może kiedyś zakradnie się rutyna i nuda? Wtedy przestanę chodzić na Notre Dame.

I mimo wszystkich zarzutów, które słyszę i z niektórymi się zgadzam, a na pewno rozumiem, to oprócz tego,że to ten najważniejszy, to to ten ukochany. Ta wersja wymazała mi z głowy wersję francuską. Pamietam nadal dobrze teksty francuskie, ale to jest nasz gdyński musical. 

Na razie to zła wiadomość dla Was, bo będę o nim pisać nadal. 

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga