Trzy courty w jednym: chodzę sobie

21:07

Primo: Szary Anioł, egzamin z piosenki aktorskiej IV roku PPSWA przy Muzycznym.

Chodzę sobie od paru lat oglądając spektakle dyplomowe SWA, potem na koncerty dyplomowe po końcu sezonu. Tegoroczny IV rok dodał też parę pokazów z egzaminu z piosenki aktorskiej z piosenkami Marleny Dietrich, Szarego Anioła.
I siedząc w pierwszym rzędzie na Kameralnej, oprócz poczucia, że spektakle muzyczne naprawdę źle się ogląda z tak bliska - niestety, wszyscy, nawet utalentowana i doświadczona już Celina Muza, która udostępniła studentom przetłumaczone teksty swojego recitalu, walczyli z głośniejszą muzyką niż ich wokale - być może dalej słychać było zdecydowanie lepiej - miałam też poczucie, że Marlena Dietrich siedziała sobie gdzieś w tym dymie papierosowym i była bardzo zadowolona ze zdolnych młodych ludzi. Z Ewy Walczak z chyba najbardziej znanym Gigolo, Eweliny Hinc z Lolą, otwierającego spektakl dumnego Pawła Sikory, dwoma obliczami Patryka Kazka - od największego śmiechu do największej zadumy! - z uroczo "pijanej" Karoliny Piwosz i zdolnej reszty. Godzina zdecydowanie za szybko minęła.


Secundo: Kursk, Teatr Miejski Gdynia, na Darze Pomorza.
Chodziłam sobie od września na premiery Miejskiego i teraz bałam się. Znaczy tak, miałam nadzieję i duże oczekiwania że będzie dobrze. Cały sezon miał premiery okej, żadna z nich nie była perfekcyjna. Przynajmniej mi zawsze coś nie odpowiadało. Końcówka sezonu z Balladyną trochę podłamała. Ale już na samym początku sezonu, gdy dyrektor Babicki zapowiedział Kursk Pawła Huellego na Darze Pomorza, czyli po Idąc rakiem i Żółtej Łodzi Podwodnej kooperacje na statku, to coś mi mówiło że będzie dobrze.
I jest. Kursk jest bardzo podobny dramaturgicznie i trochę inscenizacyjnie do Idąc rakiem. Może za mocno mi idą tu skojarzenia, bo to też o statku, i też historia opowiedziana na paru płaszczyznach, ale coś w tym jest. Cały zespół razem i osobno pracuje na niezwykłą ciszę, która zapada na koniec spektaklu. I markiz de Custine Mariusza Żarneckiego, i admirał i komandor panów Kujawskiego i Michalskiego (właśnie, który z nich jest bardziej tajemniczy?) i marynarze pod wodzą Grzegorza Wolfa, i kobiety z klubu Kurska z genialną Elżbietą Mrozińską i przejmującą Dorotą Lulką. Ten spektakl, tak samo jak Idąc rakiem, trzeba zobaczyć. Miejski wrócił do formy, Huelle cały czas w formie spektaklowej. I mówiłam że kocham spotkania po premierach studenckich? Tak? To się powtórzę. Kocham.
Tertio: Notre Dame de Paris, Teatr Muzyczny
MUSZĘ. 
Chodzę sobie od września na tego Notra i tak do końca skrystalizowała mi się ulubiona obsada. Znaczy tak: lubię ich wszystkich. Co to dwóch ról mógłby być dla mnie remis. Ale to co zrobił w ciągu tych paru miesięcy Maciek Podgórzak, to jest niesamowite i to sprawiło, że mogę powiedzieć, że czwartkowa (11/05/2017) obsada jest moją zdecydowania tą obsadą ulubioną. O progresie, który lubię oglądać, piszę od listopada, naprawdę każdy spektakl jest inny - w końcu to ludzie, którzy mają lepsze/gorsze dni, czasami trochę (jak mówią, czasami dużo) zależy od publiki, od wznowieniówki czy ostatniego spektaklu - i wrześniowy a majowy spektakl to duża różnica.
Michał Grobelny już nie jedzie w rejestry chrypki, czym nie naśladuje nikogo i śpiewa swoje i swoim czystym głosem, za co ostatnio miło zdziwiłam się gdy dostaje brawa za "Ty pan ja pies" (L'enfant trouve, ale kto ich tam wie jaki to ma polski tytuł).Maja Gadzińska i Krzysztof Wojciechowski od początku byli dla mnie perfekcyjni, i cieszy mi się wszystko jak ich mam w obsadzie, bo śmiech Clopina w Cudów plac jest jeszcze bardziej szalony, a jak skacze przy Ataku na Katedrę to mam palpitacje serca ale się z tego bardzo cieszę - ale aktorsko jeszcze mocniej pracują, by było perfekcyjnie. Nad Maćkiem za to się rozpływam ostatnio przeraźliwie, ale naprawdę się należy. Pisałam po premierach, że było okej, ale nooo, przyznaję, zdarzały się fałsze, mimo że od początku dobrze się czuł w roli, musieli się dotrzeć z Gringoire, a zwłaszcza Phoebusem. I się dotarł. I co on wyprawia na scenie to ja nie mogę. Dręczy mnie zrobiło takie wrażenie że siedziałam do przerwy w przemiłym głębokim szoku.
Dlatego ciut prościej było mi iść na tyły i się uśmiechnąć, by powiedzieć żeby odczytał co się znalazło na Facebooku..

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga