Intensywny był ten wrzesień...

11:08

..po Notre Dame emocje musiały opaść bym znowu usiadła do tekstu..(btw, na NDDP miałam wrócić w swoje 27 urodziny. (Nie)stety Teatr rzucił bilety na dziś. A dziś gra (prawie) wymarzona obsada. Ehkm. Gosia, dziewczyna która zamieszkała w Teatrze. Copyrights Ana.)..
..a i praca też jest intensywna...
...a inne spektakle też muszą się zobaczyć...o tym za chwilę..
..a trzeba też czytać książki...
..chodzić na siłownię i zajęcia taneczne... Tak, zapisałam się na taniec, w niedzielę. Po pierwszym treningu wstać z kanapy nie mogłam. Dziś jest drugi dzień po drugim treningu i jakoś chodzę. Rozciąganie na koniec pomogło! ..
...a i do Warszawy trzeba było jechać - nie, nie mam cały czas urlopu, tak się tylko zdaje. Na dłuższy urlop w marcu. W Paryżu. Tęsknie za Miastem Świateł!


Już jesień. Już się zaczęło robić zimniej. Z jednej strony - cudownie, bo kocham jesień, ale tą ładną, nie z chlapami, tylko tą z liśćmi spadającymi, z kolorami, z dynią, z książkami pod kocem - z drugiej, chyba już koniec na wchodzenie gołymi stopami do wody. Zobaczymy. W czwartek mam na 9, więc spróbuję przed pracą wejść do wody. Może się cieplej zrobi?

A photo posted by Gosia Pietrzak (@margotana) on

Ale czy możemy się zatrzymać na chwilę i popłakać nad faktem, że już o 19 robi się ciemno? Wracanie ze spektaklów czy spotkań ze znajomymi było zdecydowanie prostsze gdy było lato. Wracałam z Miejskiej Baśni z Sopotu, i było uroczo, ale tak ciemno...A jeszcze przed chwilą było jasno!

Właśnie- Miejska Baśń. The beautiful thing w Teatrze na Plaży. Kilku absolwentów SWA, więc znajome, utalentowane twarze na scenie poza musicalami zdecydowanie dają radę. To kolejna trudna sztuka, bardzo trudna rola Karoliny Żuk, która poradziła sobie wyśmienicie z rolą matki. Bartosz Sołtysiak i Daniel Chodyna wykreowali cudowny duet wrażliwych bohaterów, którym się kibicuje. Inaczej - spokojniej niż w Maydayu czy Emigrantce - zagrał Jeremiasz Gzyl - którego rola Tony'ego tego od niego wymagała (panie Łukaszu R., ta rola nie miała być energetyczna, miała być taka! Tak sadzę, przynajmniej :]) Dobrze, że absolwenci walczą o swoje miejsce na scenie trójmiejskiej, ten spektakl został wyprodukowany i sfinansowany dzięki wsparciu internautów i dobrze było ich zobaczyć. Samą sztukę po angielsku można zobaczyć tu, dobry, ważny, do przemyślenia tekst.

Na Festiwalu Filmowym, na który miałam urlop, skończyło się tak, że obejrzałam jeden film, Sługi Boże. Nie jest taki zły, jak niektórzy twierdzą, ale jak chciałam zobaczyć Ostatnią rodzinę czy Wołyń kupić bilety na ostatni dzień, to jak wróciłam z Warszawy nie było już biletów. Masakra. Nic, dobrze było czuć chociaż klimat festiwalowy na mieście dzień przed. Mam duży sentyment do FF, jako wolontariuszka 7 lat temu pracowałam w gazecie festiwalowej. Wtedy widziałam po dwa filmy dziennie, chodziłam na konferencje prasowe.. Może w przyszłym roku będzie można postarać się o akredytacje? Z blogiem o Gdyni? A co!

A do Warszawy po co pojechałam? Ano, domyślcie się. A gdyński Muzyczny mnie prześladował! Plakatem Notre Dame, tabliczą informującą o domu Rzeckiego, placem Trzech Krzyży na którym stał kiosk Kalodonta, grobem Reymonta na Powązkach. Albo prześladował, albo ja wszędzie widzę Teatr.. Tak, oprócz tego wszystko w porządku.
Miałam tylko jechać na Rapsodię z Demonem do Teatru Rampa (znowu, absolwenci SWA, Michał Cyran i Anna Kędroń w zespole) ale zdecydowałam się, że hej, przecież nigdy nie widziałam na żywo Metra, a soundtrack miałam zapętlony na discmanie gdy jeszcze nie chodziłam do Muzycznego, więc trafiłam też do Buffo. I spędziłam dwa fajne wieczory. Po Metrze słychać w muzyce że ma już parę(naście) lat, ale widzę, dlaczego był to tak ważny spektakl dla polskiego musicalu. Fajnie było też zobaczyć Jana Traczyka w roli Jana, większość znała go właśnie z Metra, ja najpierw widziałam go jako Gringoire, i zdecydowanie świetnie sobie radzi.
A na Rapsodii energia była taka, że nie bawiłam się aż tak dobrze jak pan siedzący obok mnie, ale tupałam nóżką, śpiewałam piosenki Queena i uśmiechałam się od ucha do ucha widząc jak zespół się dobrze dogaduje i jak fajnie tańczą. Na Targówku też się nie zgubiłam, więc wyjazd do Warszawy uważam za bardzo udany!
A pączki z Donkin Donuts są wpytkę. OMOMOM.

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga