Intensywny koniec lipca...

13:50

...taki, że nadal się zastanawiam jak go podsumować i nadal próbuję wrócić do rzeczywistości. Wcale nie chcę, wierzcie mi. (dlatego kupuję kolejne bilety, nawet przed wypłatą...)

1.Globaltica, Park Kolibki
Wygrane zaproszenie na Snapie od tego Michno, mimo że to kolejna edycja festiwalu była. Ale jakoś nigdy nie udało mi się być na wolontariacie - zawsze jakieś przeboje były z agencją organizującą festiwal, a mi z Chyloni nie chciało się jechać na Kolibki, bo to daleko (tak, wcale nie daleko, ale no - jak ktoś nie chce to znajdzie argument)
Ale, jest to bardzo fajny festiwal. Do poznania na pewno. Można nie słuchać na co dzień muzyki tak zwanej światowej, ale jak nie docenić artystów, którzy przyjeżdżają naprawdę z całego świata i grają tak że trampki spadają? Na jakich instrumentach grają? Jak potrafią rozruszać publikę która na początku wydawała się piknikowa, rozłożona w parku Kolibkowskim, przy stoiskach czy przy foodtruckach? Globaltica była jeszcze w przedostatni weekend lipca, więc wieczorem było jeszcze ciepło, można było wyjść na chwilę poza teren by porozmawiać ze znajomymi nie krzycząc do siebie, a potem potupać nóżką. I przełamać się i podejść do byłego aktora Muzycznego i jego przeniesamowitej żony tancerki i powiedzieć im że się widzimy we wtorek.! (cdn w punkcie nr 4)
To i więcej fot u Marcina i Oli



2. See Bloggers - w końcu!
Dostałam się już dwa lata temu z moim pierwszym, dziś trochę porzuconym blogiem, ale się rozchorowałam w weekend i potem tylko pocztą dostałam kubek i odręcznie napisany list. Do dziś tak średnio uważam się za blogerkę, ale jednak piszę, lubię to robić i w tej blogosferze jestem już od paru dobrych lat. Nie wiążę z tym dużej przyszłości może, mam wykształcenie inne, pracuję by opisywać życie w Mieście, zresztą - piszę o Mieście, bardzo hermetycznie. Średnio mnie więc obchodzą wykłady o monetyzacji bloga, o zarabianiu na banerach (współpraca? jaka kurcze współpraca?? jakie uniknalne wejścia!) ale jednak udało się załapać na fajne wykłady - Alabaster Fox o Instagramie - parę ciekawych rzeczy o publikacji, o hashtagach się dowiedziałam nawet mjąc Instagrama od 4 lat i 2200 postów, - oraz Piotra Buckiego, który naprawdę wymiata tak, że szpilki spadają - ten człowiek ma taką wiedzę i tak potrafi nawet najprostsze banały przekazać, że głowa mała. A co ciekawe, w latach 2001-2006 był na dodatek aktorem Muzycznego. Jak kiedyś się zastanawiałam na czym polega jego fenomenem - bo w Trójmieście i nie tylko jego nazwisko to renoma - to po tej prelekcji i wcześniejszej z Tweetupu Polska nie mam żadnych wątpliwości.
Ale najlepsze co jest na takich konferencjach? Nie, nie patelnie od Netto. Ludzie. Z którymi można pogadać o internecie, o blogach, o social mediach, o Twitterze, i nie patrzą na ciebie jak idiotkę uzależnioną od internetu. Bo oni też nie mogą żyć bez wrzucania fot na Insta. Jeszcze raz dzięki KasiaAsia, druga Asia. Dużo inspiracji, dużo śmiechu, dużo dobrych słów. To były dobre dwa dni.
A, tak. Trajtki. Jechałam trajtkiem na prelekcje, a potem do domu. I myśląc że mam blisko spóźniłam się, bo utknęłam na pół godziny w kolejeczce do rejestracji. Tak to jest jak gdynianka wybiera się na konferencje w swoim mieście.

A photo posted by Gosia Pietrzak (@margotana) on

A photo posted by Gosia Pietrzak (@margotana) on

3. Piaf po polsku, recital Doroty Lulki na Scenie Letniej.
Tym razem nie próbowałam niczego wygrywać, kolejny raz nie chciałam się denerwować, że nikt nie chce ze mną iść, sama kupiłam bilet.
Wielu moich znajomych mówi, że oni nie lubią chodzić sami do teatru/koncert/cokolwiek. Całe moje dorosłe życie, bardziej z woli Losu niż z wyboru -chociaż to pewnie też konsekwencja moich wyborów - spędzam sama i jeśli w ostatnich latach poznałam ludzi, z którymi lubie się spotykać, jako takie życie towarzyskie mam, Bogu dzięki - to nauczyłam się, że fajnie dzielić się emocjami, ale jeśli miałabym czekać na decyzję znajomych, albo bać się, że im się nie spodoba, a ja bym szalała z emocji, bo tak mi się podoba? Nie biorę na siebie takiej odpowiedzialności. Ostatnio miałam dodatkowe dwa bilety na W czasie deszczu dzieci się nudzą i dzwonienie po kolejnych osobach które albo nie mogły, albo odmawiały 'bo nie', mnie dobiło. Nie ma.
A na Piaf po polsku byłam już trzeci raz i na pewno wkurzałabym strasznie osobę, która ze mną by poszła, bo ja znam, kocham, wielbię te piosenki i po francusku i po polsku. A tak, to tylko wkurzałam nieznajomych siedzących obok mnie.
A same emocje najlepiej oddaje mój post napisany chwilę po na facebooku pani Doroty.
"Wychodząc powoli z widowni ja znowu, jak co roku, podziękuje serdecznie za emocje, ktore czułam jak na pierwszym spektaklu Piaf, za każda piosenkę wykonana przez Panią i Młodszych Panów, za niesamowite ciary przy Kochankach dnia, Karuzela staje sie ulubienica, ulubiony Milord, finezja przy Hamburgu, no i na koniec Jean. Dziękuje dziękuje i oby za rok z piosenka Wróbelka , a moze wcześniej bedzie spektakl Piaf? Ps. Juz to pisałam rok temu, ale powtórzę: ja znam francuski i La vie en rose było takie jak powinno byc"

4. Pociąg do Miasta Teatru Gdynia Główna
-Emigrantka na Tarasie Wypożyczalni Naukowej na bpa Dominika
-Without music I'm nothing na schodach Gdyńskiego Centrum Filmowego przy kawiarni Fabuła
-Lady M na podwórku 3 maja
-Epitafium dla Władzy na schodach Muzeum Miasta Gdyni.
Jakie to były intensywne, cudowne ostatnie 4 dni lipca. Znowu, kolejna edycja festiwalu, a ja o niej dopiero teraz się dowiedziałam. Cóż, lepiej późno niż wcale?
Plus, ja jestem z tych mainstreamowych, kochających Teatr Muzyczny i Miejski. Teatr Gdynia Główna był mi znany, oczywiście, ale albo spektakle mnie nie interesowały (IDIOTKA) albo wykupywali mi bilety na Emigrantkę. A jak już kupiłam bilet na Emigrantkę na Scene Letnią to Teatr Miejski nie dał zgody Teatrowi Komedii Valldal na wystawienie sztuk 'dorosłych' na Scenie Letniej. Panie dyrektorze, trochę foch.
Ale w końcu "gdyńska FETA", bo takie określenie najwięcej mówi o festiwalu Pociąg do miasta, mnie przyciągnęła i nie puściła przez tydzień. Tydzień grania spektakli o 21 w przestrzeni miejskiej - vide miejsca - tym samym specyficznych spektakli. Bo darmowe spektakle same w sobie są inne, a te grane na ulicach miasta mogą przyciągnąć kibiców Arki Gdynia (jak w czasie Lady M, jak z kamienicy wyrwał się z młodzieńczej piersi okrzyk Arkkaaaaaaaaaaaaaaa) albo dziwnych ludzi (jak starszy pan podchodzący do publiki i przeklinający dosyć mocno i bardzo przeszkadzający w już i tak ciężkim, bo w deszczu, spektaklu Epitafium dla władzy). Ale Teatr Gdynia Główna i jego aktorzy pokazali się z takiej strony, że tylko codziennie sprawdzam stronę, czy już repertuar na nowy sezon i czy mogę kupić już bilety na Emigrantkę czy na Pomiędzy na które nie udało mi się pójść, bo w poniedziałek byłam na Piaf po polsku.
A spektakle? Wiadomo, wymiotła Emigrantka. Dobrze że przyszłam 40 minut przed czasem, bo 10 minut później już stałabym gdzieś daleko i nie widziałabym przeuroczej Vilde (tak, do Tomka Czarneckiego i Vilde podeszłam na Globaltice, co potem sprawiło, że robiło mi się strasznie miło i ciepło na serduszku, że już z daleka i we wtorek i w środę widziałam, że Tomek kiwa do mnie i poznaje mnie. Eh, brakuje jego i Vilde w Muzycznym, no) i absolutnie fenomenalnego komediowo Jeremiasza Gzyla - co ten chłopak wyprawia na scenie, jak fantastyczny był we wszystkich rolach (taksówkarz, sprzedawca w galerii handlowej, rosyjska nauczycielka baletu), Się absolutnie nie dziwię że bilety na Emigrantkę zawsze mi ktoś wykupywał, dlatego teraz kompulsywnie odświeżam stronę GG, bo raz tego spektaklu nie sposób zobaczyć....
Epitafium dla władzy to niełatwy tekst na podstawie Cesarza Kapuścińskiego, a grany w samym centrum miasta, tuż przy plaży, w niesprzyjających okolicznościach przyrody (przed spektaklem padało, w czasie 10 minut lało) był arcytrudnym ale i fascynującym przeżyciem i dla publiki, i dla fenomenalnej trójki aktorów. Szacunek że nie przerwali - bo Lady M graną drugi raz w tym samym czasie przerwano - mimo że ociekali wodą, technicy zgasili i osłonili światła, więc w zapadających ciemnościach o 22 grali tak, że do dziś nie mogę wyjść z podziwu. Słuszne długie oklaski na stojąco dostali.
Lady M miało dziwną publikę - monodramat, tekst Szekspira, Lady Makbet grającej w grę komputerową - Agnieszce Skawińskiej należało się więcej braw niż dostała na koniec. Zagrać monodram jest ciężko - geniuszem był Dariusz Siastacz, którego widziałam już ponad 10 lat temu w Kontrabasiście w Miejskim, w sobotę przekonam się czy Mateusz Deskiewicz potrafi wcielić się w Charliego Chaplina w Teatrze w Oknie - Agnieszka była dobra, a spektakl naprawdę dobry.
Without music było zdecydowanie inne i trochę brakuje mi słów by go opisać, i trochę mieszane uczucia mam. Na pewno doceniam taniec. Josue Joseph La Epoca i Przemek Wereszczyński są fenomenalnymi tancerzami i z tym akurat nikt nie może polemizować. Do tego spektaklu zaprosili też Vilde, i jeju, w przyszłym życiu będę tak perfekcyjna jak ona, a na pewno bym chciała tak tańczyć jak ona. Prima ballerina prima sort.
Najlepszy festiwal w tym Mieście, zdecydowanie


A photo posted by Gosia Pietrzak (@margotana) on


5. Ale Musicale Teatr Roma, Opera Leśna Sopot
Z Romą mam problem - nie jest gdyńskim Muzycznym.
Tak, to tyle z zarzutów, mimo że sobie mówię że komercha, fabryka, i takie tam.
Nie, Roma jest fantastycznym teatrem muzycznym, taka prawda. Mają świetnych aktórów (absolwentów SWA albo podkradają nam solistów, to też prawda), robią światowe musicale które fajnie by mieć było w Gdyni, no ale są w Warszawie. Znając nasz Muzyczny i chodząc do niego regularnie wiadomo, znam aktorów Muzycznego z różnych ról, dlatego nie jestem aż taką entuzjastką aktorów z Romy czy Buffo, którzy z tego powodu, że są w stolicy, są bardziej znani. Tak, bardzo bardzo doceniam ich głosy i to jak są przygotowani, ale no. Nie są "moją" (tak, mam ich na własność:D) ekipą.
Ale usłyszeć piosenki z Deszczowej piosenki, Mamma mia, Kotów czy Book of Mormon zawsze spoko. Dlatego już drugi raz byłam na tym samym programie - pierwszy raz był ze dwa lata temu w Gdynia Arena - i miło było.

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga