Moje Miasto pachnie listopadem

09:27

Dziś bardziej niż w ostatnich dniach, chociaż jadąc wczoraj na granicę Gdyni i Sopotu do lasu jak padało czuć było w powietrzu ten specyficzny zapach liści, zniczy z Wszystkich Świętych… ale na koncert Staruszka znanego jako Garou w Sopocie/Gda było mi cieplutko. A już po, to w ogóle, na serduszku najbardziej. Dziś już mgła, i to dobrze, jak jest mgła to jest najlepiej. 



Miasto Gdynia mnie wkurza niemiłosiernie, ale nadal wiem że nie potrafiłabym żyć gdzie indziej. Jak te 8 lat temu znowu niedawno byłam w Paryżu - wróciłam na dzielnie po trzech latach pandemii - kocham Paryż, crepes na Montmartre, siedzenie w Ogrodzie Luksemburskim, jeżdżenie spóźnionymi autobusami do teatrów - ale nie potrafiłabym tam mieszkać na stałe. Gdzie można po pracy w ciągu 20 minut znaleźć się nad morzem? A potem w teatrze? Nigdzie.

Something rotten w Muzycznym to dobro. Wróciłam jeszcze sobie parę razy, mimo tylko niecałych dwóch miesięcy grania zbliżam się do rekordów, ale jak mogę nie wyć Will mania, ukochać jajka, postepować na przystanku czekając na trajtek do domu? Teatr koi, w teatrze się zapomina o złym. Naokoło to co się dzieje czasami mnie wkurza niemiłosiernie, ale tak jak w Mieście - nie dałabym rady żyć z dala od nich. Mimo że miłość jest (w większości) jednostronna, czasami jednak na moje zdrowie psychiczne źle wpływa, to jednak w rozrachunku - warto. Bo zespół, bo studenci SWA. Rok temu premiera Murów, dziś premiera Once on this island - zapowiada się coś wspaniałego. 

8 lat.
Niektórzy tyle to nawet nie są w internecie! 
A to był któryś z kolei blog w moim życiu.
Większość porzucałam,
MaGdynia zostala 

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga