Od września do marca...

22:17

...byłam w Teatrze Muzycznym w Gdyni zbyt mało razy.

Znaczy, według mojej mamy..
...i moich znajomych..
...i większości tak zwanych normalnych ludzi...
...zbyt wiele razy.

Ja jednak wiem, że z perspektywy ostatnich dwóch miesięcy, że było tych razy zdecydowanie za mało.

1. Hairspray..
..zwany przeze mnie już tylko i wyłącznie Hersprejem. 
Po premierze byłam kolejne.. nie wiem ile razy, sprawdzę na koniec na Insta. Szczęśliwi Hairsprayów czy innych Wiedźminów nie liczą. 
I wiem, że to co pisałam w tekście po premierze jest nadal aktualne. Że taki spektakl był nam - i Teatrowi, i mi, i innym widzom - potrzebny. Bo Hersprej jest nie dość że rozrywką, to już po pierwszym przedstawieniu widać głębszy sens. Scena z tabliczkami porusza do głębi - oba songi Maybelle są przeraźliwie potrzebne i wstrząsające - głosy i Karoliny Trębacz, i świetnej Marty Smuk wnoszą zdecydowanie najwięcej emocji.
Widziałam wszystkie trzy Tracy, i wszystkie trzy - Amal, Agata i Basia - są perfekcyjnie dobrane, mają w sobie dużo radości głównej bohaterki (Amal zwłaszcza!) i fantastycznie śpiewają. Mam oczywiście swoją ulubioną obsadę, ale tak naprawdę (być może oprócz jednej roli) mogę mieć wszystkie konfiguracje i będę przeszczęśliwa. I będę tańczyć w fotelu na najlepszej dyskotece w mieście, i ekscytować się tym co Marta Śrama pisze na tablicy w scenie klasy, i ONA MA WSZY. 
I Hairspray był moją ostatnią wizytą w Muzycznym 5 marca. Szósty.


Wiedźmina widziałam kolejne dwa razy w tym sezonie (tu role, zwłaszcza jedna, gra duże znaczenie) i za tym 12 i 13 razem ten spektakl w końcu jest taki jaki miał być. Znaczy, zapewne byłam, ba, ja jestem zbyt głupia żebym mogła docenić go za pierwszym razem - umówmy się, w końcu dlatego tylko chodzę, bo nie rozumiem - ale siadając w różnych miejscach (amfi I rząd i tak jest najlepszy) zawsze zwraca się uwagę na coś innego i odkrywa się kolejne elementy. Albo Jaskier - zwykle Kuba Brucheiser - robi show, że zawsze jest coś nowego. 
Zresztą umówmy się - nie ma dwóch takich samych spektakli. Uczyłam się tego na Notrze, potwierdzam to tylko na Wiedźminie. Spektakl, tak jak Brokilon, żyje. Byłam i na wznowieniówkach, gdzie wszyscy musieli się rozkręcić - a i publika mniej reagowała - i na ostatnich spektaklach w secie, w którym teoretycznie zmęczenie było, ale czasami energia była taka, że i spektakl płynął inaczej. Za tym 13 razem zobaczyłam po prostu perfekcyjnie wygraną scenę w Brokilonie - ten fragment, a wcześniej to opowiadanie, jest moim ulubionym - ale tak było magicznie zagrane, że chapeau bas i rozpływałam się z radości. Aż chce się chodzić!
3. Notre Dame de Paris 
No i szumnie se napisałam, że dobrze że Noter się kończy, że mnie nie będzie, nope. 
Sobie pojechałam do Paryża, wysyłając filmiki do Mai Gadzińskiej spod hotelu Esmeralda, życząc dobrego wiszenia, spod Katedry do obsady życzenia powodzenia.
Jak sobie tak wysyłałam życzenia, to okazało się, że się konsoleta popsuła. Dramę w enternetach śledziłam na wifi z McDonalda zamawiając makaroniki, teatr ogłosił, że 3 listopada w dzień pożegnania zagra dodatkowy spektakl o 17, z obsadą marzeń. Bilety miały być puszczone o 19, gdy ja miałam być na Ghoście. Ale kocham moich znajomych, którzy też czatowali. 
No i byłam. Ostatni 27 raz. Od uwertury płakałam, dali z siebie absolutnie wszystko. Krzysztof i Maja po raz ostatni przekonali mnie, że są najwspanialsi i ojej, jednak dobrze że byłam. Żałowałabym. Nie żałuję ani złotówki wydanej na te dwadzieścia sześć (bo na generalnej byłam na wejściówce) razy na polskim Notrze. 


4. Gorączka sobotniej nocy
To co napisałam przy Wiedźminie, że nie ma dwóch takich samych spektakli, to doskonale pokazuje Gorączka. Byłam na wersji w której myślałam, że moje oglądanie video z Youtuba czy słuchanie podcastów na przyspieszeniu 1,5 nagle przeniosło się na scenę. Spektakle Filipa są zupełnie inne od tych Krzysztofa. W tym sezonie, w lutym, trafiłam na najbardziej wyluzowany spektakl ever. 
Bo każde przedstawienie ma swoją energię, która leci i ze sceny, i z publiki. I niby tekst ten sam, artyści ci sami, a tak zwany vibe, uczucie - totalnie inne. 
Od premiery, którą grał Krzysztof, pisałam że to nie tak, że nie doceniam go - to ostatnie co mogłabym napisać/powiedzieć gdziekolwiek - tylko że Filip o wiele lepiej czuł się z rolą Tony'ego od samego początku. I nadal uważam, że Filip ma ten naturalny 'feeling', ale spektakl lutowy pokazał mi, że Krzysztof poczuł się już na tyle bezpieczny, że to aż biło od niego. Żartował, szarżował czasami, bawił się rolą. I kurde, właśnie dlatego chodzę tyle razy. By trzymać kciuki, kibicować,wysyłać niewerbalnie energię od siebie i modlitwy jak coś źle idzie, i oglądać takie spektakle. 
Nie, nadal nie uważam że Gorączka to dobry musical i w sumie chodzę na boomerangi. Ale też dla nich, dla tych ludzi. 


Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Gosia Pietrzak (@margotana)


5. Lalka i Chłopi
Oba kościelniaki grane od tylu lat daję pod jeden akapit, bo oba to Arcydzieła, Lalka to Królowa Muscali, Chłopi to katharsis, który zawsze mnie wali w głowę, ale uwielbiam to. Tyle człowiek mógłby napisać - ale nie da się opowiedzieć - je trzeba zobaczyć. Dla mnie każda wizyta to uczta i cieszę się, że takie cuda powstały z tymi ludźmi. 
Tylko przy Lalce zdarzył się 35 minutowy antrakt. Ja rozumiem, i dziś nawet z chęcią bym sobie posiedziała na takiej długiej przerwie, że ludzie chcą zdążyć i iść do toalety, i wypić wino, i pogadać ze znajomymi, to tylko ja zwykle - przez ilość pobytów w teatrze - jestem samotnym zgredem, który czeka na spektakl. Ale 35 minut? Na przykład ja nie mam samochodu - co patrząc na ostatnie wydarzenia chyba jednak jest przekleństwem - i chciałabym zdążyć na ostatni trajtek do domu, nie chcę zamawiać Ubera. Nie wiem. Ja może się nie znam. 


6. Koncert Sylwestrowy
Trzy razy w końcu też byłam na programie Koncertu Sylwestrowego. Narzekaliśmy w styczniu, że w repertuarze na koniec sezonu nie miału być tego programu, a jak się życie potoczyło... Eh, dlatego się cieszę, że jeszcze na koniec setu - teoretycznie już na ostatkach, już trochę wykruszony zespół przez kontuzje - Magda Czajkowska złamała nogę, wiem że po tym też Paulina Kroszel, której entuzjazmu brakowało w kolejnych Hersprejach i Gorączce, musiała mieć przerwę - zdrowia Kroszelka! - ale cały czas z uśmiechem i entuzjazmem. I za to ich podziwiam, i za to ich kocham. Drugi plan w Coraz Espinado, Kuba z klasą, Ewa-Samantha z dużym przymrużeniem oka prowadzący koncert, świetne solówki - zwłaszcza Karolina i Krzysztofa. I mimo że to nie był mój ulubiony program - Jubileuszowy był wspaniały!!- i marzę by wrócił musical w większej formie niż tylko piosenki z Hairspraya - był to porządny show rozrywkowy.



Wyświetl ten post na Instagramie.

Pierwszym raz w 2020 w Muzycznym - w nowym roku tez przyszłam ;) - i bardzo z tego powodu zadowolonam. Cały drugi plan w Corazon,różowe niedopinajace się koszule w Karnawale, pani Magda @ma_my_czas i jej bat, solówki cudowne - @karolina.merda i @krzychu_wojciechowski , ludzie ja na Was słow nie mam!!-, widok na off ulubiony (👐🏻 @michal.k.slomka ) jednym katem oka, @nathan_eryk_nogaj Akordeonista - przedumnam z całej duszy!!!, Dwa serduszka moje serduszko łamiące, dobrze czujący się w swoich rolach @kuba.brucheiser i @samantha_sprostuje , zespół - ten wspaniały cały zespół - wspaniały, dobrze było wpaść jeszcze raz by się pożegnać z tym programem @antrakt_online ! I fantastycznie było się z Tobą poznać Julia @diving.in.art !!!! Cieszę się ze podeszlas !!!
Post udostępniony przez Gosia Pietrzak (@margotana)

7. Okno na parlament
Kocham Cooneya. Amen. Jego kanapy, żarty. I Maydaya i Okno - ale nie Hotel Westminster, który jest nieskróconą wersją Okna - wielbię. 
Potrzebowałam tego Okna, bo, prywata, mój Tata w tamtym czasie był w szpitalu. I Okno mnie zrelaksowało, uśmiechnęłam się, no bo jak można się nie śmiać na kolejne poczynania Pigdena - kocham pana Marka Sadowskiego, dziękuję za uwagę. 

8. Tuwim dla dorosłych
Oh, kocham ten program. Uwielbiam pióra (Cyrana), teksty Tuwima, Powiedział mi, że, scenę z hydraulikiem - ten kto ją zobaczy już nie będzie patrzył tak sam na zepsutą rurę, o nieeee i Miłość ci wszystko wybaczy (nawiasem mówiąc, ten kto przegapił nagranie na online edycji OFF Północna Miłość Ci wszystko Wypaczy Reni i Krzysztofa <i monodram Mateusza>, ten trąba). 

17 razy. Plus trzy razy na spektaklach dyplomowych, programie III roku z piosenkami Bukartyka i Four Seasons od Mira Art, ale im się należy osobny wpis. Pół roku tylko tyle?
Nie wróciłam na Sceny miłosne przeniesione na Nową, na Nożyczki.
Zdecydowanie za mało. 

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga