4 miesiące...

21:04

 ...próby/powrotów do teatru po/w trakcie pandemii.

i 4 miesiące mojego bezrobocia.


Z końcem maja skończyła się moja praca i odmrożone zostały w ograniczonym stopniu teatry. Koniec projektu w korpo nie był aż tak powiązany z sytuacją na świecie, ale zbiegł się tak, że przez trzy miesiące nie mogłam znaleźć pracy. Miesiąc temu na szczęście jedna firma się odmroziła i zadzwoniła i 1 października zaczęłam home office. Uff. uff. uff.

Na szczęście 6 czerwca w bardzo ograniczonej formie wróciły. Z maseczkami. Co drugie miejsce. Nie wszystkie spektakle mogą być grane. Z oświadczeniami. 

Ale wróciły. Na jak długo? Zaczęła się jesień - niektóre teatry już niestety odwołują/przekładają. W chwili w której to piszę - Gdynia jest w strefie żółtej a teatry w strefie żółtej przyjmują tylko 25% widowni. Całe środowisko o tym mówi - absurd, że w PKP człowiek na człowieku bez maseczki - sama jechałam w przedziałowych i bezprzedziałowych wagonach zapełnionych do ostatniego miejsca, gdzie większość ludzi miała ściągnięte z nosa maseczki. 

Ja - przez te 4 miesiące czułam się bezpieczniej w teatrach niż na plaży w Gdyni. Dlatego uciekałam z plaży - do teatrów gdyńskich, w Gdańsku i Sopocie - oraz poza Trójmiastem (w drugiej części o nowych spektaklach i pewnym wspaniałym miejscu)

1. Nastazja wychodzi za mąż - Teatr Miejski Gdynia

Pierwszą premierą po odmrożeniu teatrów była premiera w Gdyni - 6 czerwca. Ja - wróciłam po dokładnie 3 miesiącach od ostatniej wizyty w moje imieniny - 10 czerwca. 

I zrobiłam (pół) makijaż który spłynął od deszczu i wzruszenia że jestem. I z emocji, które przygotowali młodzi aktorzy Miejskiego. 

I ojejku - jak dobrze że i Krzysztof Berendt, i Weronika Nawieśniak - Matka z moich ukochanych Krwawych Godów, prześwietna Weronika z 'mojego' roku dyplomowego 2018 - zostali zatrudnieni przez Teatr. Wnieśli tak świeży powiew, Dyrektor Babicki w wywiadzie mówił, że to oni głównie pchali próby online gdy był lockdown. I dokładnie wiecie, zwłaszcza z moich Stories po kolejnych wizytach w Miejskim, że już od paru spektakli dokładnie wiedziałam czego się spodziewać po Miejskim, po aktorach, nic mnie nie zaskakiwało aż tak pozytywnie, czasami były negatywne (ekhm Balladyna ekhm). A oparty na Weronice - Nastazji - i Krzysztofie - Myszkinie - kameralny spektakl wniosło dużo dobrego - spojrzenia które były pomiędzy nimi, śpiew Weroniki, cała postawa Krzysztofa - jak się to dobrze ogląda. Wróciłam we wrześniu na Nastazję razem ze znajomymi, i ich podbił też Rogożyn - Maciej Wizner. Ja mam taki problem, że od czasu Rock'n'roll już oglądam i znam Maćka, i aż tak mnie nie zaskoczył. Ale to już tylko mój problem - osoby która chodzi regularnie i zna kolejne role - jego rola też była dobra, tak samo jak Agłaji Martyny Matoliniec. 

Ten spektakl jednak dla mnie należał do Krzysztofa i Weroniki 


2. Trzej Muszkieterowie - Teatr Miejski, Gdynia

W Gdyni wróciłam też na Trzech muszkieterów. Spektaklu który miał premierę przed pandemią, na który w lutym szłam z duszą na ramieniu. No bo mogło wyjść średnio.

Ale już przed pójściem słyszałam że jest dobrze. No i wyszło - bardzo dobrze. Śmiałam się jak głupia. Klimat francuski wszedł mocno, ale z nowym fajnym podejściem - Quasimodo Bogdana Smagackiego nominowane w  moich prywatnych rankingach do epizodu roku - Mim Krzysztofa Berendta robił świetne miny - miał świetne skarpetki do butów, tak samo skarpetki D'Artagnana Maćka Wiznera - Weronika była świetną przewodniczką - Pierwsza Dama z Nami! - ale i tak spektakl należał do Trzech Muszkieterów. Grzegorz Wolf, Maciej Sykała i Mariusz Żarnecki jako zblazowani Muszkieterzy na emeryturze. I ich koń! 

Cały zespół jednak zrobił świetną robotę - Człowiek Młot Szymon Sędrowski - że powstał zabawny, idealny na lato w czasie pandemii, i ogólnie bardzo dobry komediowy spektakl. Owszem, pewne żarty pewnie brzmiały zabawniej w czasie prób, i nie zawsze publika reagowała jak powinna - głownie na kardynała Richelieu, który za pierwszym razem mnie śmieszył bardzo, za drugim już mniej i publika była mniej entuzjastyczna - ale jeśli iść na coś do Miejskiego - to zdecydowanie na Nastazję i na Muszkieterów. Z dwóch innych powodów - ale warto!

Do Miejskiego wróciłam też na pożegnanie Amadeusza. Wybitny Piotr Michalski w roli Salieriego - jak dla mnie to jego rola życia, chapeaux wszystkie bas i oklaski do końca świata i jeden dzień dłużej - i wspaniały Maciej Wizner. Te wakacje w Miejskim stały pod znakiem Maćka Wiznera. 

3. Lekko nie będzie - Centrum Kultury Gdynia

Na wakacje wróciła też lekka komedia - znowu we francuskim klimacie, bo francuskiego autora - pomyłek. Mayday został odwołany, ale Lekko Nie Będzie była świetną propozycją na lato pandemiczne. Jak za pierwszym razem były momenty chichotu, komplikacje starszych panów z ich związkami i brakiem prądu może są przewidywalne - ale i tak śmieszne. I fajnie widzieć poza Studium Natalię Smagacką. 


4. Śmierć komiwojażera - Teatr Wybrzeże

Do teatru udało mi się też wpaść w Gdańsku - na już owiany dobrą sławą spektakl na podstawie sztuki Arthura Millera. I ojej ojej - jak słusznie owiany. Dawno temu pisała mi już o nim moja koleżanka Dorota, mówiąc tylko jedno - Baka. I owszem - Mirosław Baka jest wybitny w roli ojca, tytułowego komiwojażera tworzącego mit tego, że rodzinie jest lepiej niż w rzeczywistości - ale nie gorszy jest Piotr Biedroń, grający syna skonfliktowanego z ojcem, który przez jedno zdarzenie z przyszłości poprowadził swoje życie zupełnie inaczej niż mógł. Sztuka jest przesmutna, ale jest świetnie zagrana i zdecydowanie warta wszystkich pochwał w stronę aktorów. 


5. Okno na parlament/Avenue Q - Teatr Muzyczny Gdynia

Nastąpił też powrót do domu - na dwa spektakle przeniesione z Nowej Sceny na Dużą, na jeden set wakacyjny, trzy tygodnie. Odpuściłam Szalone Nożyczki - nie zdążyłabym na ostatni trajtek po spektaklu o 20, po Avenue wracałam Uberem i tak - ale musiałam być. Mimo, że znam Okno na parlament na pamięć, że Avenue Q cytuję z pamięci i (na szczęście pod maseczką) śpiewam Do dupy być mną. I.. było inaczej. Było dziwnie. Ale było jak w domu. Było w domu. 

Oba spektakle były na pewno inne na Dużej Scenie - oddalone bardziej niż na Nowej, z większym dystansem - ale były równie śmieszne jak na Nowej. I publika była równie stęskniona - pierwsze po przerwie Okno ludzie śmiali się pod maseczkami jeszcze głośniej niż zawsze, publika na piątkowym Avenue była bardzo entuzjastyczna - łokieć Jeremiasz! - a w niedzielę mimo najmniejszej publiki oklaski były równie gorące jak przy tysięcznej publice. 

Tęsknie za dużymi spektaklami - na dzień dzisiejszy nie wiadomo czy Hairspray wróci w tym tygodniu w którym powinien - ale trzeba było. Choć na chwilę. 


6. Kaczmarski Galeria Obrazów/O czułości - Muszla Gdynia

O Kaczmarskim pisałam w poprzednim wpisie - o świetnym koncercie z tekstami Kaczmarskiego i obrazami - tym razem wyświetlanymi na budynku teatru - w wykonaniu dwóch małżeństw związanych z Muzycznym - z Bruchaiserami i Meller-Ostrowskimi - i jak za pierwszym razem w Boto, za drugim online w czasie pandemii i za trzecim w najgorętszy wieczór tego dziwnego lata na trawce przed Muszlą - Rafał Ostrowski wzruszył niesamowicie z Encore a reszta była równie wspaniała.

W ramach projektu Muzyczny dla Was w niedzielę Damy Muzycznego ze spektaklu z piosenkami Kurta Tucholskiego zaprezentowały parę piosenek. Godzinka minęła za szybko, ale było to miłe zwieńczenie szalonego weekendu.

7. Jest Inaczej - Muszla Gdynia

Bo w poprzednim punkcie nie napisałam o sobocie - czyli projekcie tak naprawdę zainicjowanym przez Krzysztofa Wojciechowskiego na czas pandemii - czyli wariacji na temat piosenek ze spektakli repertuarowych w innych aranżacjach.

Ten kto zna SWA zna egzaminy z tak zwanego jazzu kolejnych roczników. Moim pierwszym był ABBA Jazz rocznika między innymi Pawła Sikory, potem z Prince, Elvisa czy Kościelniaka. Prowadzącymi zajęcia są Pati Gola i właśnie Krzysztof, który głównie odpowiada za aranże. I chodząc na kolejne egzaminy - pierwsze tak naprawdę otwarte dla publiki przedstawienia kolejnych III lat SWA - jestem pewna że usłyszę totalnie zmienione piosenki, ale mam pewność, że pewne schematy w tych aranżach usłyszę. Co mam zrobić, kwestia osłuchania, kwestia poznania stylu, kwestia zbytniej wariatki teatralnej. 

Ale w aranżach i tak Krzysztof zaskakuje - jak potrafi przerobić jakikolwiek song tak, by z muzyki Dziubka, Elvisa czy Bee Gees zrobić zupełnie inną piosenkę. Najbardziej kochałam właśnie Egzamin z Kościelniaka - czyli drugą część jazzu - bo zmienić Dziedziczkę na jazzowy/smoothowy utwór, Balladę Jeża z powerem jaki powinien być to trzeba docenić. W Jest Inaczej - parę utworów przed koncertem pojawiło się w internecie, obecnie nadal co jakiś czas pojawiają się kolejne songi - Katarzyna Kurdej świetnie zaśpiewała Miłość z Lalki, Karolina Merda wspaniale wykonała Tango nie, a Patryk Maślach Małżeństwo z rozsądku. A te 12 uderzeń zegara Karoliny Trębacz - ten aranż zamiast (wspaniałego) Dziubkowego do spektaklu! Poza tym Jak głęboko Kochasz Mnie po paru mocnych wdechach trawki... tej spod Muszli, na której nie dało się usiąść po deszczu - i tak dobrze że Alert RCB to bujda na resorach - i energetyczne wykonanie Sławy z Fame w wykonaniu Marcina Słabowskiego.

I ojej, dobrze było ich zobaczyć na żywo. Poczuć tą energię. Wysłać z publiki im tą energię. Tęsknie jak cholera za cotygodniowym teatrem. Bardzo.

8. Emigrantka/Bakteriusz i Próchniak - Teatr Komedii Valldal

A! I w ten sam weekend Alertu RCB zagrał w plenerze - nad Muszlą, na Kamiennej - mój kochany Teatr Komedii Valldal. I to primo ze spektaklem który nie chciał się ze mną zgrać do tej pory w czasie i przestrzeni - czyli spektaklem dziecięcym o dziurach w zębach - Bakteriusz i Próchniak.

Spektaklu, który przemówił do mnie na poziomie głębszym niż powinien, gdyż z rok czy dwa temu po latach unikania wróciłam do dentysty i skończyło się to dwoma leczeniami kanałowymi i naprawianiem zębów. Więc mogę jedno powiedzieć: myjcie ząbki dzieci. A Vilde i Mateusz Deskiewicz na scenie robią wszystko by wbić wszystkim do głowy, by myć te zęby. Brrr, wiertarka.

I wróciła ukochana Emigrantka. Tyle o tym spektaklu pisałam i tu, i na Facebooku, i na Insta, że chyba wiecie - koniecznie. Teatr Gdynia Główna zapowiedział, że będzie grał dopóki nie wejdziemy do czerwonej strefy - tfu tfu przez lewe ramię - będzie grał, a w repertuarze jest Emigrantka. 

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga