Ogniki w oczach - Rewia Piosenki

07:44


Sylwester 2018/2019 – impresje. 

 Świetna konferansjerka Marka Sadowskiego w pierwszej części koncertu, o której marzyli wszyscy od paru lat. Uwielbiam jak pan Marek potrafi śmiać się z siebie. I delikatnie śmiać się z publiki i swoich kolegów tez. I dyrektora
 Piękne aranżacje orkiestry pod dyrekcja Dariusza Różankiewicza.
Chór/off jak w Krakowiakach. (#teamchor) 
Uśmiechy Ani Czajki i Karoliny Merdy w zespole to miód na serce i od razu człowiek się sam uśmiecha.
Jędrzej Gierach, który tańczy wspaniale – Jędrzej jest studentem II roku, ale już od zeszłego Sylwestra, i jeszcze Krakowiaków zwraca na siebie uwagę bardzo.
Kostiumy Pawła Sikory – pióra! Cekiny! Brawo Paweł.
 Dziewczyny (i chłopaki) z Mira-Artu odgrywają coraz to ważniejsze role w koncercie – i to dobra nowina.
Bardzo dobry powrót – którego mi brakowało w zeszłym roku – do dania i starszemu – i młodszemu pokoleniu artystów – paru minut – Nie mamy nic do stracenia, wyrzucone niestety z koncertu o 17 – czy solówki w medleyu Weselnym (w którym zabrakło Prawy do lewego, za to była kaszubska piosenka Mój łojciec kupił kleża – w końcu piękny ukłon do folkloru regionu, w którym znajduje się jednak Gdynia.. )

Akt I, piosenka polska 

 Kolędy, które rozpoczynają koncert (grupa łowicka w kostiumach z Chłopów, reszta kostiumów - Krakowiacy i Górale, kontusze szlacheckie i Kaszubi) są dosyć sporym zaskoczeniem – zwłaszcza żłobek na kółkach – ale im bardziej o tym myślę, tym bardziej podoba mi się ten pomysł, bo w końcu jesteśmy w okresie Świątecznym. Jestem ciekawa czy Kolędy zostaną przy Koncercie na zakończenie sezonu, czy będą zastąpione czymś innym.. W czerwcu śpiewać W żłobie leży.. w sumie, jeśli już można teraz Last Christmas..
 Prząśniczki – talent Marioli Kurnickiej w śpiewie operowym odkryty przy Krakowiakach, fortepianów mniej bo pożyczone biedniejszej Operze, i cudna żeńska część baletu.
Ta ostatnia niedziela w wykonaniu Tomasza Wiecka z Agnieszką Zalas i Krzysztofem Dzwoniarskim na solówce - piosenka mocno z historią, świetnie zobrazowaną w tańcu i z uczuciem wyśpiewana.
 Cicha woda ma kostiumy ze Złego. TĘSKNIĘ ZA ZŁYM. 
 Jej portret – Aleksy Perski i Sylwia Wasik maja takie ‘gładkie’ głosy – zdecydowanie bardziej pasuje smooth, jazzowe głosy – że pasują do tej piosenki bardzo, a Anna Czarniecka z Mira-Artu na kole pięknie dopełnia muzykę.
 Kwiat jednej nocy/Damą być – który pokazał jakie cudowne i zdolne dziewczyny są w Teatrze, każda z nich to mały lub większy skarb.
Najwięcej witaminy – Tomek Więcek jako Szwedka sprawił że zaczęłam się śmiać jak norka i już do końca piosenki nie mogłam przestać
Absolutnie zachwycający Zegarmistrz Światła w wykonaniu Karoliny Merdy i Krzysztofa Wojciechowskiego - pod koniec piosenki miałam łzy w oczach i nie mogłam wyjść z podziwu - i w sumie nadal nie mogę - jak to zabrzmiało. I powiedzmy, że rozumiem dlaczego drabina.. powiedzmy, no ale spokojnie, nie czepiam się, bo takie to wykonanie zrobiło na mnie wrażenie..
Staruszek świat w wykonaniu Mai Gadzińskiej - coraz bardziej słyszę w jej głosie księżniczkę Disneya, i dziękujemy panu Markowi że podpowiedział jej musical. Największy wkład. :)
Wyrzucony z koncertu o 17, ale które mogłam zobaczyć na próbie generalnej Medley poświęcony Korze – na solo 3 wspaniałe Iga Grzywacka (niesamowicie piękna), Kasia Kurdej- absolutne szaleństwo (na zmianę z Izą Pawletko) i Kasia Wojasińska - pazuur!
Tylko ta końcówka I aktu… aleee doceniam mrugnięcia i to jak bardzo nie na serio wzięli to wszyscy(zwłaszcza talent aktorski Pauliny Kroszel!). Ale i tak – oba koncerty w 2018 musiałam przeżyć na trzeźwo, bo zaraz po musiałam być w pracy – myślę że chociażby dwa(bądź trzy czy pięć) kieliszki Prosecco nastawiłyby mnie bardziej optymistycznie do skoku narciarskiego. Ale fajnie było zobaczyć kostiumy z Krakowiaków.

Akt II, piosenki zagraniczne 

 Can’t stop the feeling czy Daddy Cool – od już zeszłego Sylwestra Krzysztof Dzwoniarski, który też skończył Akademię Muzyczną, coraz częściej śpiewa. W Lalce zastąpił w roli subiekta Jerzego Michalskiego, i oprócz świetnego tancerza w Muzycznym rośnie kolejny wokalista.
Wspominające Arethę Franklin You make me feel like a natural woman w wykonaniu Karoliny Trębacz zmiotło całą publikę. Chór gospel na schodach - równie cudowny.
 Z pięknym występem Mira-Artu z cudnym akcentem francuskim śpiewają Et si tu n’existais pas Krzysztof Kowalski z Alicja Piotrowska, a najbardziej radosną piosenkę świata Felicita Maciek Podgórzak z Anną-Marią Urbanowską.
Z przedstawień państw najmniej jestem przekonana do najbardziej (bo każda z piosenek z państw jest mocno osadzona w schemacie) stereotypowego Bialyje roze jako przedstawiciela Rosji czy Jodłowania z Niemiec– mimo że zabawa konwencja widoczna jest przez cały czas i przez większość czasu koncertu trzeba się po prostu wyluzować i dobrze bawić.
 Bo czyż nie po to są imprezy Sylwestrowe?
 Wspaniały głos Marcina Słabowskiego zabrzmiał już bez problemów repertuarowych w Goodbye my love (jak miło ze Stavros, chociażby gościnnie, jest w teatrze)
Man in the mirror to kolejna perełka a capella – po Tico tico czy Medleyu z Disneya klasyk z Jacksona który mocno zainspirował - przygotowana przez Chórmistrzynię Agnieszkę Szydłowską.
Goldeneye – wspaniała w solówce Magdalena Smuk, a układ z Mira-Artem, zrodzony w głowie Michała Cyrana.. wierzę w zabezpieczenia i niezwykłe zgranie, ale nie znaczy to że nie mogę się nie denerwować żeby rzeczywiście nic się nie stało. Ale to wspaniały numer, nawet jakby był tylko zaśpiewany, a z całym układem.. !
I wybuchowy finał A little party never killed nobody– który jednak po tym zachwycającym Goldeneye nie ma aż takiej mocy –ZNACZY, jest śpiewane wspaniale przez Izę Pawletko(na zmianę w koncertach na bis z Kasią Kurdej) i Karolinę Merdę (która bierze do tego numeru co najlepsze ze swoich ról z Tuwima i jako Błazen w Wiedźminie) i zatańczone przez cały zespół, ale publika musi chwile się otrzasnąć, zanim zacznie się bawić.

 Medleye BigBeatowy z I aktu i Elvisowy (z zdecydowanie za krótkim solo Sebastiana W.) i Beatlesowy (z pieknym Yeasterday Kuby Brucheisera – #mzf kiedyś startowałam w konkursie piosenki, w V klasie, właśnie z Yeasterday.. wyszło tak, że dziś piszę, a nie śpiewam :D) dają publice dobra zabawę.

Ale, ale...

 Żeby nie było aż tak uroczo w tym roku – na Koncercie Sylwestrowym byłam piąty rok z rzędu, i teraz moje osobiste aleeee/uwagi, które absolutnie mogą nie przeszkadzać innym, ja na nie zwróciłam uwagę i ciutkę zaburzały odbiór:
- widzę że się mocno powtarza schemat całego koncertu, jak jest skonstruowany, jak jest prowadzony. Pewnie, sprawdza się, pewnie, prościej zapanować nad scenariuszem, jak prawie na początku I aktu jest Medley, na którym będą się bawić starsi, będzie na pewno hit na którym większa część publiki będzie się bawić, fajnie, ale..
 -Pewnie, zabawa zabawą, ale konferansjerka w drugiej części, czyli ‘gwiazdy ekranu i polityki’ zapowiadające kolejne kraje to jednak zbyt stereotypowy pomysł który nie do końca kupiłam. Mimo że naprawdę był świetny zagrany przez większość 'konferansjerów'(i tu wyróżnienie dla na pewno Saszy Reznikowa za Łopenera).
-Tak, doceniam każdą sekundę i minutę spektaklu, ale też uważam że parę piosenek mogłoby być skróconych, I parę rzeczy można by było zmienić w repertuarze ekhmekhmLamouraZakopaneekhmekhm.
 -Tęskno za musicalem. BARDZO.

 Myślałam że będzie gorzej. 

Nie jest to najlepszy Sylwester – dwa poprzednie tylko podnosiły poprzeczkę, jak dla mnie rewia musicalowa z przełomu 2016/2017 była najperfekcyjniejsza, z Thrillerem, Anything goes – wielka szkoda że buty do stepu nie zostały wykorzystane dłużej w Jodłowanym numerze (ale z drugiej strony nie chciałabym żeby wykonawcy padli na scenę i nic innego już nie zagrali, a to kolejna choreo to nauczenia...) – z Kręgiem życia, z poszukiwaniem nowego musicalu, z The Aloof.. no ukochana Rewia, Jubileuszowa tez była cudna – ale z chęcią wrócę na koniec sezonu –
bym wróciła nawet jeszcze Na Bis, ale primo, nie ma biletów (don’t worry, jestem pewna że w tygodniu teatr wypuści bilety, tak Lena!) secundo, nie wiem czy będę miała jak wrócić (4 do Paryża, potem iwning szift) tertio, postanowienie jest takie żeby nie wracać tak często jak w 2018(które pewnie spełznie na niczym, to postanowienie).


 Bawiłam się, jak to na Sylwestrze w Muzycznym, świetnie, bo ten zespół zostawia wszystko - serce, uśmiech, energię -  na scenie, by sprawić, by były ogniki w oczach z radości, ze wzruszenia.

Na publikę zawsze możecie liczyć. Zawsze.

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga