Nikt się nie spodziewa Górali! - Cud albo Krakowiaki i Górale

11:43

A na pewno nie kostiumów Krakowiakow. Zwłaszcza  kostiumu Zosi-Magdy Smuk. 
To byl pierwszy wybuch śmiechu.

Chociaż  nie, jedzenie kości i rzucenie ich dla Bardosa – Tomasza Gregora
- już zapowiada, że to nie będzie tak klasyczne jakby mogło być. 

Albo jak wychodzi chór.. w szlafrokach. Ze słuchawkami w kieszeniach.



 (wrażenia bardzo subiektywne po III generalnej. Subiektywny apdejt bedzie
też po premierze. W emocjach, bo takie wrażenie zrobił ten spektakl, to blog, mogę na
nim tak emocjonalnie, o.) (Apdejt jest i po premierze, lekki obsadowy)
A zaczyna się niewinnie.. – klasycznie bardzo. I rzeczywiście wiernie
tekst Bogusławskiego i muzyka Jana Stefaniego jest do końca wygrana. Bo o
fabule pisano już - Basia chce Stacha (z wzajemnością), macocha Basi chce
Stacha (bez wzajemności),Góral Bryndas chce Basię (bez wzajemności). No i jak to zrobić żeby się nic nie popsuło? Żeby wszyscy byli zadowoleni?Pomysł  ma Bardos, ubogi student, znajomy Stacha. 
Cała piątka głównych wykonawców świetnie radzi sobie z rolami – przez chwilę dziwi trochę, że szarżują  – że graja mocno, z pasją, trochę ‘teatralnie’ .
‘Teatralność’, podkręcanie tej gry, pokazuje też Jonek, kolega
Stacha(Tomasz Bacajewski), a jak już przypływają  Górale kończy się całkowite  traktowanie sztuki na serio. A jak się kończy I akt – wszystko
wiadomo.

O tym II akcie mówił w wywiadzie reżyser sztuki, Michał Zadara. Druga historia
zasygnalizowana w pierwszym akcie, a poprowadzona po prostu MISTRZOWSKO w
drugim, to historia o wystawieniu Krakowiaków przez zespół.. gdy wszystko
zaczyna się sypać. Ale tak dosłownie psuć. Uwaga, muszę spoiler:  w
pierwszym akcie gaśnie  światło w całym teatrze. I nic więcej nie mogę powiedzieć.

 Za ogólnikowo? Bo wiecie, juz pisałam na Facebooku – boję się zaspoil(er)ować Wam ten spetakl. Bo żeby zrozumieć dlaczego ten spektakl
jest aż tak dobry, dlaczego jest tyle śmiechu, trzeba go zobaczyć. Jest
sporo elementów, które zyskują w kontekście. Na przykład to co zobaczyliśmy na próbie medialnej z drugiego aktu.

 Jasne, motyw z drabiną jest od razu super, i daje to znak, że coś się dzieje co nie powinno. I trochę śmieszył na próbie. A w calym spektaklu
scena przed jest absolutnie histeryczna, scena po też, więc to sprawia, że to też śmieszy absolutnie. 


 Wykonawcy są wspaniali w rolach. Stach- Maciek Podgórzak i Basia – Maja Gadzińska  grają najbardziej uroczą parę. Baśka pokazuje taki pazur nawet w
pierwszym akcie, jej ‘no’ gdy Bardos z Wawrzyncem (Bernard Szyc)wyjaśniają  pewien document powoduje śmiech. Mariola Kurnicka - Dorota - ma rolę życia – jaki piękny  klasyczny glos ma! A jaki temperament – Dorota na pewno
szybko się nie podda. Mądrość Tomasza Gregora jako Bardosa. Wejście smoka:Góralow i Tomasz Więcek jako ten, który ma Basię poślubić.Wpłynięcie  Krakowiaków, pokazywane już na trailerze, to najlepsza scena w całym spektaklu, a to jak jest wszystko wygrane twarzą, głosem i ruchem – no
bajka. 
Pierwsza obsada, tak jak ta z generalnej, zdecydowanie lepiej radzi sobie w drugim akcie. Od samego początku świetnie szarżuje, tak jak powinna, Karolina Trębacz. Świetnie było słychać każdą nutę, że to rola stworzona dla niej 200 lat przed nią, to wydaje się jasne. Dorota została dobrana świetnie. Zreszta i Kuba Bruscheiser jako Bardos (który dodaje od siebie bardzo dużo jak w Jaskrze) i Paweł Czajka jako Stach grają jak z nut, i doprowadzają spektakl do szczęśliwego końca. Szczęśliwego na pewno dla Basi - Ewa Walczak miała powera  - wybaczcie anglicyzmy, ale siła to złe słowo - ale jednak jej ‚dublerka’ (tak jest na ekranie z obsadą) Maja ma prawdziwy pazur, a na foyer roznosi wszystko (prawie dosłownie). Maja jako ‚główna’ Basia jest jakby bardziej w roli,  jednak wierzę że Ewa też się rozkręci. Maciek Podgorzak w roli Jonka jest zupełnie inny od swojego Stacha, dobrze się w niej bawi i ma charakterek. Krakowiakow uzupełniają mąż Doroty Aleksy Perski - jak tupie nogą ! - i ojciec stacha- Bernard Szyc, na którego zawsze można liczyć.
Tomasz Więcek na generalnej jako Góral Bryndas grał uśmiechem i paroma gestami zalatwil publikę, a Krzysztof Kowalski pozami absolutnie, i tu przepraszam za kolokwializm, zamiótł. Na balkonie nagle dziewczyny zaczynaja się wachlować, a scena z Góralami utwierdza się  jako ta najlepsza. Jego przyjaciele - Paweł Bernaciak i Sebastian Wisłocki - też wpływają na odbiór tej sceny.
Bo każdy z bohaterów jest charakterny. Mają swoje charakterystyczne cechy, gesty, i nikt tam nie jest nudny czy nieinteresujący. Każdego chce się śledzić wzrokiem, słuchać i oglądać.




 Każdy z zespołu kreuje małą perełkę. Dawid Kasprzyk trochę pomiatany, Magda
Smuk –jej kostium – i jej tłumaczenie migowe (zwróćcie choć  na chwilę wzrok nanią , gdy sąśpiewane  piosenki), chor w szflafrokach, Kasia Wojasińska z
orkiestronu, Rafał Ostrowski jako ksiądz, Anna Andrzejewska na poczatku II aktu, Sasza Reznikow w czasie
przerwy, studentki SWA (Beata Kępa, Magda Czajkowska, Basia Lamprecht, Ita Dziurzyńska w kolorowych strojach)druhny które hasają  sobie po scenie, a na
koniec trochę się poprztykają… Diana Gliniecka z Mateuszem Drozdowskim w scenie z drabiną. 
Druga Basia (odpowiednio Ewa Walczak, Maja Gadzinska).  To są spoilery. To
jest zaledwie ułamek tego, co się  dzieje na scenie. Albo na foyer. Tak,posłuchajcie  drugiej Basi. I tak chyba za dużo  napisałam. I tak mało napisałam.



 Kostiumy już ze zdjęć zaskoczyły. Reżyser mówi: inspirowane epoką, ale
totalnie zaskakują. Zwłaszcza sukienki aktorek, ‘bezy’, ale takie rzeczywiście  były w XVIII wieku. I do szarej, ‘barokowej’ scenografii pasują  – bo sie wyróżniają, bo jest kolorowo, i w krótkim czasie tworzą absolutny klimat i kolejny powód do śmiechu. Czy juz pisałam o kostiumie
Magdy Smuk ? Jeszcze raz napiszę więc. Hit. 

 Choreografia.. – jest parę tańców tradycyjnych, trochę autoskopiowanych z Chłopów  przez Ewelinę Adamską-Porczyk, i dobrze się widzi balet i studentów którzy są na scenie. Najpiękniejsze choreo to taniec pary przy utworze Jonka* – Paulina Kroszel i Krzysztof Dzwoniarski tańczą cudownie. 

 Jak usłyszałam tytuł, który Muzyczny w Gdyni przygotowuje na 60-lecie,zgrzytnęłam  zebami. Co nie przeszkodziło mi kupić  biletów na
obie premiery. Ale umówmy się – Krakowiaki I Górale, które premierę miały w 1794 roku, to nie tytuł który się sam sprzedaje,którymi  były na przyklad
Notre Dame de Paris czy Wiedźmin czy Gorączka sobotniej nocy. Porzuciłam oglądanie dostępnego na Jutubie nagrania z Opery Wroclawskiej – kazano mi
totalnie zapomnieć – dotrwałam do połowy Teatru Telewizji z 2007 roku, bo
to dało mi znać, że jednak nawet w tym klasycznym tekście będziedużo  humoru.

 A to co Muzyczny zrobił.. nikt się nie spodziewał takich wybuchów śmiechu.
Takiej radości. Takiego zachwytu. 

 Nawet nie wiecie jak się cieszę pisząc te slowa, że widziałam orzeźwiająco nowy tytuł. I wyszłam naładowana pozytywnymi emocjami…. BEZ WINA.
Rozumiecie? Nie wypiłam  wina przed ani w przerwie.

To musi być dobry spektakl.



*Ogarnęłam.

Apdejt popremierowy, szybkie myśli: 
- publika mnie entuzjastyczna w paru momentach, za to na (nie) zamierzone - bo przynajmniej ten z I aktu wydaje mi się ze był w tekście- polityczne prztyczki wybuchnęła długimi brawami. Ale ogólnie chyba odbiór dobry.
- element zaskoczenia jest ważny. I nigdy więcej - czyli do następnej premiery - drugiego balkonu. Ja wiem, że z drugiego balkonu można ogarnąć więcej sceny - ale totalnie #teamparter, wolę widzieć wszystkie miny. A. Wydawało mi się że będzie mniej słychać na balkonie: słychać bardzo dobrze.
-gratulacje. Po prostu.



Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga