Był taki sezon...

15:46

..pełen emocji, tych dobrych, radości, wzruszeń, trochę też frustracji,pewnie niepotrzebnej. 


 Zaczęty we wrześniu z O czułości, fajnym spektaklem z damami na Kameralnej. Parę dobrych tekstów, świetne interpretacje, wielka Alicja Piotrowska i Ewa Walczak. 

A potem zdarzył się Wiedźmin. 
Którego się uczyłam w sezonie, bo jeśli po drugim miałam lepsze wrażenie niż po premierze to po kolejnych sześciu z mocą stwierdzam, że to arcydzieło. W którym każdy gest ma sens. Bo być może Lalkę czy Chłopów, gdy się ogląda raz jeden, od razu się zachwyca, to po kolejnych paru spektaklach coraz bardziej się człowiek utwierdza w przekonaniu, że to arcydzieła. A ostatni Wiedźmin w sezonie to tez był zupełnie inny spektakl niż ten pierwszy, z mocą, pompą, i ciut przyspieszony, ze wszystkimi elementami które już się rozegrały. O, i właśnie dlatego chodzę w trakcie sezonu. By widzieć jak pracują, jak wszystko powoli wchodzi na dobre tory. Bo premiery są spoko, ale.. to sezon jest ważny. 



I był drugi sezon grania Notra. Był setny, co znaczy że jest bliżej końca (170 spektakli do 2019, tak było w umowie.. acz może.. acz może nie, bo na przykład na wakacje jest strasznie dużo biletów) niż początku. Że wracam jak do domu, że to już absolutnie nie jest fascynacja, ale potrafię się popłakać na Ataku, i mieć ciarki. I wiem, że jeśli nie będę miała obsady,która do mnie przemówiła, nie wrócę, bo nie dam rady zdzierżyć innych aktorów w rolach. Po prostu, po 23 spektaklach nie mam cierpliwości na wkurzanie się. W Notrze też na koniec setu zdarzyło się trzęsienie ziemi, do którego nie jestem jeszcze przekonana, ale na pewno jeszcze dam szanse, i wiem że to znowu kwestia rozegrania. Ale to trzęsienie ziemi trochę zdestabilizowało… tak znany spektakl, tak ukochany, a tu.. 

 I były powroty i na Chłopów – zawsze katharsis- , i na Lalkę, i na Skrzypka z rodzicami, i na Piotrusia Pan – dużo wina w przerwie było potrzebne, duuuużo – i na moje guilty pleasure, czyli Ghosta (jak Sebastian całuje plakat z Barbarellą, to ja muszę wrócić po raz 6, mimo że znam tekst na pamięć), i na wspaniałe Avenue Q i na Tuwima dla dorosłych– zawsze przyjemność na pióra! – i na Tuwima dla dzieci w Mikołajki się w końcu wybrałam - niestety Pchła Szachrajka musi poczekać do nowego sezonu.. to jedyny spektakl z repertuaru którego nie widziałam jeszcze! I jeszcze na Sceny miłosne dla dorosłych... 
 Tak w sumie.. to wrócilam na wszystko z repertuaru chyba.. tak, na Szalone nożyczki też. Na Okno na parlament też.
 No to w sumie, nieźle. Przesadziłam? Ależ skąd. 

I była premiera Tlenu – I serio, idźcie, sami się przekonajcie, czytajcie tekst i idźcie. Nie żałujcie jak ja Balu w operze czy Sindbada, że nie widzieliście. Warto dla dziewczyn, dla Reni, Kasi i Igi. 
I żeby się wkręciło Wam New Rules Dua Lipy. 

 No i jest Gorączka sobotniej nocy. 
W drugim secie grania już nie przesadziłam tak jak w pierwszym, i byłam tylko dwa razy, co i tak daje imponujący i przerażający wynik razy sześciu. I wiem że Beata zostanie ulubioną Stephanie, Maja Anette. widzę większy luz Filipa i to że lepiej sobie daje rade, ale w środę w tygodniu po premierze Krzysztof zagrał tak,że pospadały mi balerinki, a może to była kwestia tego że siedziałam na samym środeczku 5 rzędu parteru, i że publika była super entuzjastyczna..Że to, że Tony Filipa nie ma plastra to mi bardzo przeszkadza, że scena w metrze bardziej mi odpowiada jednak w jego wykonaniu, bo czuć bardziej przemianę Tony’ego. Wiem już, że Gorączka mnie niczym nie zaskoczy, ale będę wracać, i akurat w przeciwieństwie do Wiedźmina, mogę na obu głównych wykonawców wrócić. Że będę miała ochotę wyjść w trakcie pierwszego i drugiego aktu, ale Skoro to nie ty czy Immortality zatrzyma mnie, że jak napiję się wina to będzie dobrze. Że nie będę się śmiała z żartów, ale docenię sceny psychodeliczne i jak równe te mimo wszystko proste układy są zatańczone – bo są wycyzelowane do samego końca przez ten wspaniały zespól. Że będę wyłapywać w zespole Karolinę Merdę, Pawła Sikorę, Bartka Sołtysiaka,Marysię Skobyłko, Patryka Maślacha, czy Krzysztofa Kowalskiego i Sebastiana Wisłockiego jak nie są na rolach, i będę się z tego cieszyć. Bo to wspaniały zespół.

 I był koncert jubileuszowy..pisałam o frustracji, bo właśnie on sprawił że najbardziej sobie wkręciłam do głowy niepotrzebnych rzeczy. Że wspaniały jest teatr, że wspaniali są ludzie, tylko jako publika czujemy – bo to nie tylko ja, poznałam w tym sezonie parę naprawdę równie zakręconych na punkcie Muzycznego ludzi – że walimy głową o ścianę czasami. Bo widzicie, chodzimy sobie do teatru często lub częściej niż powiedzmy, przeciętny widz. Jeździmy czasami po Polsce/świecie, zachwycamy się innymi, ale wracamy do Gdyni. I co? I tak naprawdę nic. Nie to, że chciałabym chodzić za darmo, bo nie (chociaaaaż), ale żebym chociaż mogła wiedzieć do kogo się zgłosić, by powiedzieć że parę takich osób, ze może jakiś karnet? Może jakaś zniżka? Może coś? 23 spektakle Notra w dwa sezony, 8 Wiedźminów w jeden sezon, 6 Gorączek na koniec sezonu, a na Jubileuszowy mogłabym najwyżej siedzieć na II balkonie, którego absolutnie nienawidzę. Jasne, to już taka miłość/uzależnienie/wariactwo, że będę wracać nawet jak będą robić najgorsze spektakle świata (tak myślałam po pierwszym akcie na premierze Gorączki), jak podniosą ceny biletów o 100 procent. Na razie to trwa, I u pary osób będzie trwało. I jasne, i Wiedźmin i Gorączka się sprzedają nadal, ale już Notre Dame mimo wszystko gorzej – są bilety na wakacje, w zeszłym sezonie o tej porze było już ich mało – Ghost tak samo, O czułości czy Tlen w ogóle. I co? I frustruje mnie to jak radzą sobie z promocją inne teatry – Poznań, Syrena – a jak u nas o zmianie w obsadzie Notra poinformowano 4 dni po. Wiem, że to było niespodziewane, i kryzysy wybuchają w weekend, ale na Boga, na Instagramie aż huczało. Jak w innych teatrach dbają o widza i promocje. U nas – jakoś będzie, bo widz jest. Miałabym pomysł na to co zrobić, od lat 15 siedzę w internecie, na mediach społecznościowych od czasów Myspace, patrzę co robią teraz teatry. Tylko gdzie się przebić i co z tym zrobić? Jak opowiedzieć o regularnym prowadzeniu promocji? O wyciąganiu reki do widza, żeby się przywiązał, zakochał, i został? Żeby wracał nie tylko bo dobre spektakle, ale też do teatru ? bo wiecie, mimo wszystko teatr nie jest tylko dla sztuki. Jest dla ludzi… A ja chcę tylko najlepiej dla tego miejsca. 
 Ale program koncertu jubileuszowego był wspaniały, o tym już zresztą pisałam. 

I były końce Grease i Klubu Kawalerów, pełne emocji. Bo z jednej strony radosne zielone, z drugiej smutne bo się dobre spektakle skończyły, z trzeciej frustrujące, bo znowu – patrząc na inne teatry, można zrobić koniec tytułu z przytupem godnym spektaklu, który był grany parę lat przy kompletach. A nie prawie bez słowa… to żebposzedłyśmy potem pod służbowe i udało sie z paroma osobami pogadać i zrobić fotkę… Parę lat temu, gdy kończyła się Piękna i bestia, można było. Teraz najwidoczniej nie. 

 Ale żeby nie było, że tak źle, były spotkania. Bo jak się zagada tych ludzi, którzy zostawiają całe serce i duszę na scenie, to aż wszystkosię  cieszy, że to wspaniali ludzie również poza sceną. Próbując nie zatrzymywać ich długo, no bo w końcu ja przychodzę do ich pracy po swojej pracy by się zrelaksować, a oni chcieliby w domu się relaksować po meczących spektaklach, można im powiedzieć dziękuję za całą pracę, można do nich napisać, oczywiście bez spamowania – a jak się mówi dziękuje, to małe kotki i pieski hasają po trawie i są szczęśliwe, wiec warto to robić. 



I były spotkania te najważniejsze – z ludźmi,którzy  nie pukają sie w głowę , tylko rozumieją. Przy lampce wina, na Boomerangu przy lustrze, przy obsadzie, przed teatrem krzycząc do siebie: WIDZIAŁAŚ TO, jakie to było  super! – przy służbowym: ‘tak, właśnie Maciek jest w mojej ulubionej obsadzie’. Są osoby do których mogę napisać, że w scenie na Placu Clopinsię  zaśmiał swoim śmiechem, na co dostanę odpowiedź: a Phebus ładnie biegał? Które oprocz wspólnego oklaskiwania na widowni, są przyjaciółmi z którymi można iść  na naleśniki czy zabrać na plażę. 
I sprawił to i ten teatr, i ten blog. I za to będę wdzięczna na wieki. 




To był sezon 2017/2018. W 2018 – Krakowiacy i Górale, Notre Dame (bojęsię  myśleć co będzie po tym sezonie, bo koniec tuż tuż,  przecież ja tam się zapłaczę) I dalsze zachwycanie się innymi spektaklami.

 Dziękuje za emocje. Do zobaczenia we wrześniu!

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga