Wciąż tańczę i tańca nie mam dość - Footloose, Teatr Muzyczny Poznań
07:27
Czyli taneczna premiera poznańska.
Już od pierwszego, otwierającego spektakl
tytułowego numeru Footloose - Wrzuć luz, wiedziałam że to będzie dobry spektakl.
I to uczucie pewności otrzymywało się przez
cały czas, do kończącego medley Footloose i Chcę bohatera.
Całość sprawiła, że przebukowałam bilet na
pociąg i jechałam TLK w piątek przed majówką, bo zostałam na porannym spektaklu
następnego dnia. Z największą chęcią wróciłam i na pewno jeszcze wrócę!
Bo Footloose ma i niegłupią fabułę – opartą na filmie z 1984 roku. Sam musical powstał w 1998 roku, był grany przez dwa
lata, w międzyczasie będąc nominowanym do Tony. Na West Endzie nie odniósł aż takiego sukcesu, ale w Polsce był już grany w Gliwicach (gdzie odbyła się europejska prapremiera, z Markiem Kaliszukiem w roli Rena), Gdyni (w roli Rena znowu Kaliszuk i Sebastian Wisłocki, Ariel Aleksandra Meller, [a najbardziej to ja po tej
inscenizacji nie mogę wyobrazić Tomasza Więcka jako Chucka Cranstona!])i warszawskim Śródmiejskim teatrze muzycznym. Za reżyserię i w Gliwicach i w Gdyni odpowiadał Maciej Korwin, a choreografię przygotował Jarosław Staniek.
Zakochany w tańcu chłopak
przeprowadza się z matką do małego miasteczka, w którym po wypadku 5 lat
wcześniej pastor, będący władzą samą w sobie, zakazał tańca i muzyki. Niby
wszyscy się do tego przyzwyczaili, a jednak i u dorosłych, a zwłaszcza u
młodzieży już w klasie maturalnej, czuć to, że tragedia nadal przesłania im życie,a pragną jednak żyć normalnie. Zwłaszcza córka pastora, Ariel, chce
zwrócić na siebie uwagę kochanego wcześniej ojca..
I ma choreografię ! W musicalu o braku
tańcu taniec jest fantastycznie zagrany, i w scenie w Barze B-Q, i w Chcę Bohatera, i w Roznosi mnie. Ewelina Adamska-Porczyk królową musicalową jest,
fantastycznie że obok Blaszanego bębenka w Capitolu będzie tez robić przy
Krakowiakach i Góralach w Gdyni – przynajmniej tak wynika z jej Instagrama –bo
to co pokazała i przy Chłopach, i przy Chicago, i teraz przy Footloosie jest
wspaniale.I ruch sceniczny przy genialnej scenie Czyjeś oczy – jest
perfekcyjnie wykorzystany każdy skrawek sceny.
Własnie. Teatr muzyczny w Poznaniu ma
strasznie małą scenę – i budynek też – miejsce na przeprowadzkę już jest – ale
doskonale potrafią wykorzystać każdą deskę, każde miejsce. I wszystko się zgadza, i wszystko ma sens. Z czasem pewnie żaluzje, które oddzielają jakby dwa światy Rena i Pastora, będą się ciut psuć, ale to dobre rozwiązanie. A szafki
grające główną rolę właśnie w Czyjeś oczy – no cud miód i orzeszki.
Zdecydowanie ten song, podzielony na parę scenek pokazujących kłopoty Rena,
jest najlepszym momentem pierwszego aktu.
z pełną odpowiedzialnością - wersja polska tekstowo jest lepsza
I ma wspaniałą obsadę, bardzo dobrze
dobraną – żeby już nie nadużyć słowa – wspaniale dobraną.
Karol Drozd mistrzem tańca jest – i to
dosłownie, bo ma najwyższą klasę taneczną w tańcach latynoamerykańskich. Przez
myśl przeleciało mi to, ze jakby on i na przykład Bartek Sołtysiak, który też tańczył wiele lat, dostali główną rolę w Gorączce, to byłby zupełnie inny
spektakl. Ale Karol ma wystarczająco dużo na głowie (Czarownice, Rodzina
Addamsów, Foootloose i Crazy for you), a na Bartka czeka jeszcze wiele dobrych
musicali i ról, że nie warto żałować. A Karola jako Rena roznosi (dosłownie*,
według jednej z piosenek) i fantastyczny duet kreuje z Asią. Rybka czuje się jak ryba w wodzie **, jej Ariel ma w sobie i dużo powera, i zarazem
delikatności, która w scenach z ojcem czy na moście nad rzeką (orkiestronem)
doskonale eksponuje. A ile energii idzie w Chcę bohatera !
Wendy Jo jest jedna, i Kasia Tapek gra
mocno charakterystyczną rolę, z którą szarżuje, ale która też wzbudza najwięcej śmiechu. Urleen Denisy Jarczak jest urocza i najbardziej się z nią identyfikuję,
bo to bym była ja w tej grupce. W roli Rusty widziałam i Dagmarę Rybak –
uwielbiam jej grę od dyplomowego Czyż nie dobija się koni, a wokal powala
na kolana – ale Małgorzata Chruściel w niczym nie ustępuje i jej Rusty równie
uroczo bierze w obronę swojego chłopaka.
Wojtek Daniel i Łukasz Brzeziński grają Willarda, i zupełnie inaczej kreują swoją postać. Willard Łukasza jest
bardziej ‘głupkowatym’ bohaterem, który okazuje się jednak chłopakiem z dobrym
sercem i czasami świetnymi pomysłami (od mamy). Wojtkowy Willard jest 'mądrzejszy' od
początku, idzie bardziej w interpretacje chłopaka z małego miasta, bardziej
stawiającego w rozwiązaniach na siłę, który ma swoje kompleksy, ale też bardzo
dobre serce, który za swoim przyjacielem pójdzie w ogień. Wojtek, co jest
ewidentne, ma lepszy wokal, ale ja wierzę im obu i mogę bez problemu powiedzieć że obu warto zobaczyć.
W roli Chucka wystąpił Krzysztof Suszek
(Baduszkowa tak bardzo na wieki)i świetnie oddaje bad boya miasteczka,
porywczego i zazdrosnego, który wspaniale śpiewa Ta mała to skarb. Potem można
go wspaniale nienawidzić, tym samym jego postać ma charakter i charyzmę.
W roli pastora widziałam i Radosława Elisa i Macieja Ogórkiewicza. Elis bardziej ekspresyjnie prowadził pastora, przez to że Ogórkiewicz cicho i stonowanie zdawał się panować nad sytuacją miasteczka,
bardziej parę scen trafiło, ale scena pomiędzy Renem a pastorem, a potem song i kazanie wzruszyły mnie oba razy. Wiem, że w musicalach są sceny tak aktorsko i emocjonalnie zagrane, bo parę dobrych razy płakałam i na Skrzypku, Lalce czy
Chłopach, że o Notrze nie wspominając,ale już dawno tak prostymi emocjami nie doprowadził mnie musical do
wycierania oczu.
Jako Vi, żonę pastora, małą perełkę kreuje
Agnieszka Różańska (nie miałam okazji zobaczyć Anity Urban) a jako matkę Rena
Ethel Jolanta Wyrzykowska i Magdalena Szcześniewska (obie wymiatają też w
jednej małej roli Betty), i razem z Joanną Horodko i Lucyną Winkiel śpiewają świetny song Uczę się milczenia.
I świetnie jest ta obsada i obsadzona*** i poprowadzona przez Jerzego Jana Połońskiego. Talent podziwiam już od Tuwima dla
dorosłych z Baduszkowej (poprzednie 39 stopni aż tak nie porwało, ale było
okej) i uroczego Crazy for you (nomen omen z Karolem Drozdem w roli glównej, i panem Jerzym na roli Zanglera), ale to naprawdę świetny reżyser, na którego
spektakle wracam i będę wracać.
I tylko dopowiem jeszcze, że w teatrze są wspaniali ludzie – i z obsługi widza – w sklepiku świeciły mi się oczy na
skarpetki, skończyłam tylko z programem, torbą i magnesem, skarpetki następnym
razem – wino maja za 10 zł tylko a za to jaki wybór! – i z zespolu.
Fantastycznie się i ich ogląda, i z nimi rozmawia. A na ściance robi się dobre
zdjęcia!
Lubię wracać do Poznania.
*wiem, nadużywam niektórych słów, oj no.
**oj no sucharki, sucharki i porównania
takie w punkt :D
***masło maślane
0 komentarze