Très très court: Nadszedł czas Wiedźmina..

07:07

...a ja muszę przemyśleć i zobaczyć dzisiejszą obsadę by cokolwiek więcej o nim napisać.


Bo po pierwszym akcie na prapremierze nie wiedziałam, co mi nie zagrało. Bo coś było takiego, że nie mogłam się wbić.
Może to było parę scen, które w moim odczuciu mogły zostać skrócone - na przykład wejście Jeża. Ja rozumiem, trzeba wytłumaczyć wszystko, super że tyle na scenie jest Krzysztof Wojciechowski, ale w pewnym momencie moje ulubione opowiadanie zaczęło się dłużyć.
Bomba to dopiero wspaniałe 12 uderzeń zegara w wykonaniu Calanthe - Karoliny Trębacz, pierwsze ciarki.
Za długo nie można wejść w tempo spektaklu.
Nie dokońca wierzyłam Wiedźminowi, czyli Modestowi Rucińskiemu. Jego rola jest niby najważniejsza, a tak naprawdę dużo dzieje się poza nim. Strasznie lubię Kubę Badurkę, ale jego Jaskier nie był charyzmatyczny jak Trubadur powinien być, w końcu jest narratorem.

Żeby nie było: były momenty magiczne - kwarter Karoliny Merdy-Eithne, Karoliny Trębacz-Calanthe, Mai Gadzińskiej-Pavetty i Katarzyny Wojasińskiej-Yennefer - Bajka o kocie - KTÓREJ NIE MA NA PŁYCIE, co uważam za skandal, muzycznie, tekstowo i głosowo jeden z lepszych momentów całego spektaklu. Przedstawienie postaci Yennefer - mimo że jest trochę wulgaryzmów, których osobiście nie lubię w teatrze - powiedzmy że to miało sens, taka ona była.
Właśnie Yennefer. Czemu jej tak mało! 

Animacyjnie i nowinkowo technicznie - arcydzieło. Fantastycznie zrobiona cała scenografia - znaczy sama scenografia na wejściu na scenę może wydawać bardzo surowa, ale co potem zostało zrobione. Fantastyczne. Magiczne. 

Dużo skojarzeń mam muzycznie do Złego - to słychać doskonale, że to ta sama ekipa, czyli Kościelniak/Dziubek. Słuchając płyty (30 zł, polecam) jeszcze bardziej mam takie same odczucie. Sen Jaskra dokładnie jak piosenka Wirusa ze Złego, a Ballada o Wiedźminie to piosenka redaktora Kolanko o Złym, czyli Nasz senor Zorro. Belleteyen ma nawiązania do śpiewu z Chłopów. Jest moment muzyczny z akordeonem przekabacony, który powtarza się zawsze - od Lalki aż do teraz, do koncówki Belleteyn.

Szczerze: nie wiem czy mi się podobało. Doceniam pracę całą włożoną, ale nie wiem. 
Premiera też się rządzi swoimi prawami, umówmy się. Pierwszy oficjalny spektakl, autorzy dwaj (był Sapkowski) na widowni. Muszą się rozegrać.
Ten pierwszy akt. Może dzisiaj zagra i będę wiedziała czy mi się podobało.

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga