Jeszcze w zielone gramy, jeszcze wzrok nam się pali..

18:40

I będzie się palił aktorom Teatru Miejskiego jakiś czas!


Teatr Miejski to oaza. Oaza spokoju i przewidywalności - i to wcale nie jest złe - przeciwnie. To działa, to się sprawdza, więc niech tak trwa.

Jesteśmy na wczasach w reżyserii i (dosyć skromnej scenografii) Jarosława Kiliana to typowa propozycja Miejskiego na lato. Po programie Piosenka jest dobra na wszystko czy premierze sprzed trzech lat też w reżyserii też Kiliana Jeszcze bardziej zielona gęś zespół wziął na warsztat piosenki Wojciecha Młynarskiego. Wyszło że to druga premiera w Gdyni piosenek Młynarskiego w sezonie - po O miłości Centrum Kultury - i już po śmierci, ale podobno oba teatry dostały zgodę jeszcze od żyjącego Autora - co znając kwestię licencji nie takie dziwne. I znowu trudno porównywać, bo to dwie inne produkcje.

I jeśli w Jeszcze bardziej zielonej Gęsi widać było bardziej wieczorek kabaretowy - taka konwencja, takie teksty - plus bardziej zaawansowane kostiumy i scenografię - to tu tak naprawdę recital. W większości wybijącego się, najlepiej śpiewającego Bogdana Smagackiego, z paroma numerami małżeństwa Żarneckich, z solówką (o parę utworów za mało) fantastycznej Doroty Lulki z La danse du mal i strasznie małym epizodem genialnej Elżbiety Mrozińskiej w Polskiej miłości. Reszta - śpiewa po warunkach i w zbiorówkach.


Za kierownictwo muzyczne i aranżacje - dość wierne, ale dopasowane do zespołu odpowiada Piotr Salaber. Dzień wcześniej stojąc w deszczu pod drzewem słuchałam Bajkowej Orkiestry Symfonicznej pod batutą Piotra Salabera w programie Śpiewająca lokomotywa - z solistą Bogdanem Smagacki, Olą Lis i na zastępstwie Mają Gadzińską - w sopockiej Muszli Koncertowej i jestem zauroczona talentem kompozytora. Fantastyczna zabawa z Tuwimem dla dzieci.
Jednak mimo wszystko nie jest tak jak jest to napisane w recenzji na trojmiasto.pl, że te piosenki nie mają ze sobą połączenia. Mimo wszystko łączą się ze sobą tworząc historie z paroma postaciami - Ratownik Piotr Michalski (maraton Sopot Płuck to mała perełka), Redaktor Grzegorz Wolf (Daj Des), wspomniany Wojtek Bogdana Smagackiego - które tworzą mniej-więcej spójną historię.


I mimo wszystko dużo śmiechu też nie ma. Jasne, pierwsze Jesteśmy na wczasach wzbudza dużą wesołość, bo nie wiadomo na którą parę tańczącą patrzeć, potem ocierałam łzy śmiechu z powodu zaplątania wron Grzegorza Wolfa i Piotra Michalskiego - Wolf zresztą też miał ubaw za plecami zresztą fajnie śpiewającego Macieja Sykały - oraz choreografii (zwanej ruchem scenicznym, żeby nie pomylić przypadkiem Miejskiego z Muzycznym) przygotowanej przez Emila Wesołowskiego do Dziewczyny bądźcie dla nas dobre na wiosnę czy przy Tupocie białych mew (ciiii)- ale przy większości utworów akcent jest położony na teksty Młynarskiego. W tych znanych - jak Bynajmniej - czy mniej znanych - jak Dzieci Kolumba czy wzruszająca Polska miłość. Bo tak naprawdę tylko o teksty chodzi.

A że nie ma scenografii? Tak naprawdę wystarczy ta naturalna, sceny letniej. Byłam tak naprawdę na premierze - kupiłam bilet na drugi spektakl, ale premiera została odwołana z powodu deszczu - taki urok grania w Orłowie bez dachu. I gdy wrzuciłam fotę z zakończenia, koleżanka z południa Polski była pewna że to scenografia. Nie, to tylko chmurki.
I wystarczy: tekst i morze i niebo.

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga