O kwietniu co przeplata...

11:31

...trochę zimy, trochę zimy, jak to mówią w internecie.


U nas aż tak śniegu nie ma, ale przeraźliwie zimno jest. To powinnien być już sezon na moczenie stóp w Zatoce, nie zawijanie się w szaliki i żałowanie, że schowało się rękawiczki na dno szuflady.

Acz miesiąc zaczął się bardzo ciepło. Stojąc na cmentarzu mogłam nie widzieć kolorów, którymi wiosna zaczęła kolorować świat przez smutek, ale czułam jak na czarny płaszcz grzeje słońce. Parę dni później, gdy już widziałam kolory zachodu słońca siedząc w skórzanej kurtce na tarasie Contrastu miałam nadzieję, że to była dobra inauguracja sezonu, ale potem znowu temperatury spadły na łeb na szyję...



Przez pierwsze dni miesiąca było naprawdę ciężko... ale teatr naprawdę leczy. Wiem, że się powtarzam, ale nie przestanę dziękować musicalom, aktorom za energię, za pozytywne wibracje, za muzykę, za wykonanie. Za to, że naprawdę wyciągają z ciężkich momentów. Że ten "mój" musical, Notre Dame de Paris, jest już na tysiąc procent własną produkcją. W listopadzie lecę do Paryża, bo revival francuski wraca do Palais des Congres, ale przediwnie będzie zobaczyć wersję tak naprawdę oryginalną. Jak to, nie będzie Maćka Podgórzaka/Janka Traczyka śpiewającego Po nieba kresy? Maja Gadzińska nie zatańczy do Cyganki? Wszystko zaczęło się od francuskiej wersji, a teraz będzie dziwnie patrzeć na to. Bardzo.

Ciągle wracam na Notra. Przyznaję, dwa spektakle w secie to wystarczająco, chyba nie potrafiłabym chodzić częściej - to dobrze, moja karta kredytowa by tego nie wytrzymała - ale dobrze wracać. Dobrze cicho śpiewać wszystko, drzeć się na encore, załamywać się nad Torturą.. jak dobrze że ten spektakl jest wystawiany w Gdyni.


Ciągle też wracam na Ghosta. Doskonale widzę wszystkie, absolutnie wszystkie, zarzuty co do tej wersji, a jednak coś nadal przyciąga. A jak nie przyciąga, to bilety same znajdują mnie. Trochę mogę się dziwić, trochę jednak wzruszam ramionami i po prostu idę się pośmiać przy Spadam stąd i Psie w kuchni. I serio myślę, czy nie założyć fanpage Schronisku św Józefa. 

Jest też w końcu po Poście. Można pić wino i jeść makaroniki!!!

A post shared by Gosia Pietrzak (@margotana) on
I można chodzić i je spalać po plaży.
A post shared by Gosia Pietrzak (@margotana) on
I to bardzo dobra wiadomość.
Bo jeśli już po Poście, znaczy że zdarzyła się Wielka Noc. Znaczy, że jest nadzieja. Znaczy, że jest życie. Znaczy, że warto.
A jeśli warto, to znaczy że jest sens.
Sensu, nadziei i życia. Na wiosnę, na drugą połowę kwietnia życzę serdecznie.

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga