Kocham...

14:47

..Moje Miasto.
Kocham chodzić po Bulwarze w niedzielę, nieważne jaka pogoda. Kocham opierać się o Bulwar i patrzeć na wzburzone morze czy siadać na nim i czytać książkę. Gdy mam na późniejszą godzinę do pracy, to chodzić na plażę. I stać nad brzegiem morza patrząc na podłe ptaszory i horyzont. Gdy tylko poczucie obowiązku - straszna rzecz, nie polecam - nie pozwola wziąć urlopu na żądanie.
Kocham pracować w centrum miasta. Gdy po pracy mogę zejść na prawie główną ulicę i zjeść na przykład obiad albo, jak przypadkiem zostanie parę groszy na karcie, kupić książki. Gdy mogę rano zjeść śniadanie w jednej z miejscówek, a potem iść piechotką, przez przejście podziemne, do pracy. Kocham też niespodziewane spotkania na tej drodze, które, rzadko bo rzadko, ale się zdarzają i powodują uśmiech przez cały dzień.
Kocham wracać trajtkami do swojej dzielnicy - nooo dobra, chyba że jest korek, to wtedy nie kocham, i mam ochotę pozabijać połowę ludzi na swojej drodze..- i iść przez Park Kiloński a potem zakopać się pod kocykiem z dobrą książką albo serialem.
Kocham odkrywać kolejne perełki miasta - wieżę na górze Donas, łazić po Kamiennej Górze czy Wzgórzu, Sanatorium Zdrowie w Orłowie, Kolibki.
Kocham imprezy kulturalne Miasta - Pociąg do miasta, Festiwal Filmowy, gdy atmosfera się zmienia, gdy czuć w powietrzu podekscytowanie filmami, sztukami.

...Teatry w Mieście.
Kocham jazdę do teatrów, poprawienie szminki w lustrze i zasiadanie na widowni, czy to w Miejskim, czy Muzycznym. Tą rutynę już, bo często bywam w teatrach, a zarazem to podekscytowanie, bo czy to nowa sztuka, czy już widziana kolejny raz, za każdym razem to inny, żywy spektakl. Jak dziś pójdzie obsadzie? Jak dobrze ich widzieć! Wyłapać moment ulubiony, czy to gest, czy nutę, czy zmianę tonu głosu.. Kocham.
Kocham nowe spektakle.
Kocham dyplomy IV roku SWA. Kolejny rok z rzędu oglądam spektakl dyplomowy i za każdym razem się zachwycam talentem. Nic, absolutnie nic nie przebije fenomenalnego Pamiętnika z powstania warszawskiego sprzed dwóch lat, który był perfekcyjny pod względem współpracy, w którym każda osoba była ważna, który też treściowo/ruchowo był po prostu genialny, ale każdy rok ma w sobie perełki. Z perspektywy czasu jednak też doceniam Szwolożerów, którzy mi nie podpasowali akurat emocjonalnie, ale to był dobry rok ze świetnymi talentami.
W tym roku - Ostatni dzwonek na podstawie filmu Magdaleny Łazarkiewicz, tu w reżyserii Mirosława Baki i Anny-Marii Urbanowskiej - bardzo polityczny, jeszcze bardziej mroczny niż nawet zeszłoroczne Czyż nie dobija się koni, gdzie znowu końcówka trzyma w napięciu i wychodzi się z mocno bijącym sercem. Nie do końca przemawia do mnie sama treść spektaklu - za dużo naogladałam się może w życiu filmów czy naczytałam książek o PRL-u, żeby sama treść mnie mocno poruszyła - ale na pewno to fantastyczne wykonanie. Zdolniachy z tych studentów! Trudno wyróżnić kogokolwiek - acz prościej niż w Pamiętniku - bo tak jest zbudowany spektakl różnorodnymi rolami, które mogą się wybić. Fantastyczny aktorsko jest Paweł Sikora, który już od Kiss Me Kate przez Skrzypka i Grease przyciąga wzrok na scenie, nawet gdy jest w tłumie. Świetnie gra Ewa Walczak, tym razem dramatycznie, co jest odmianą od jej komediowych wcieleń - przemiana jej Meluzyny jest przekonująca. Z uczniów oczywiście wybijają się nowy - Dariusz Czarniecki i Świr - Patryk Kazek - którzy mają najwięcej do zagrania. Z piosenek wybijają się dziewczyny wszystkie, a najbardziej Martyna Gogołkiewicz i Zbroja.
To jest trudny spektakl, mocny w odbiorze, ale śledzi się go z zapartych tchem. I żeby nie było - jest parę elementów, w których publika wybucha śmiechem - zwłaszcza kwestia "A może Sienkiewicz?" wypowiadania przez Kaczora, czyli Michała Sienkiewicza. Czwarty raz widzę Michała na scenie, a trzy razy - najpierw na jubileuszu SWA, potem na Śpiewających aktorach, a teraz na spektaklu - słysze referencje do jego przodka. Fajnie, że podchodzi do tego z dystansem, ale oby nie wykorzystywali tego za często, bo trochę współczuję mu!



Kocham Miasto. Kocham teatry.

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga