Jak to jest...

10:18

..mieć nowy wystrój bloga?
Cudownie! Najlepsza Ana z JakMalowanego wprowadziła zmiany po tym, jak przysłała mi link do szablonu, który poprzedniego dnia przeglądałam i zapisałam by pokazać jej jak się spotkamy. Jest piękny, prawda? Logo tak samo. Ana, jesteś najnajnaj. Dziękuję i dziękować nie przestanę.
Może się wydawać że nadużywam słowa dziękuję, ale lubię mówić ludziom miłe rzeczy, i fajnie jest słyszeć od ludzi miłe rzeczy. A w 99% jest to mówione z całego serca, więc naprawdę warto. Także mały apel: mówmy sobie dziękuję. Jak piszemy/mówimy słowo dziękuję, gdzieś na świecie rodzi się panda albo kotek. Kotki częściej niż pandy, ale kotki są fajne też.

Jak to jest być szósty raz na tym samym musicalu?
Nie wiem, spytajcie mnie o to w sobotę koło 18.
Wiem, że piąty raz udaje się w końcu zapomnieć o oryginale. A to jest wielki sukces. A jak się siedzi z boku to pięknie słychać chór, który brzmi tak, że trampki spadają.
Jeszcze nie płaczę, ale jak Michał Grobelny wyciągnął ostatnią nutę w Tańcz ma Esmeraldo, to szczęka mi trochę opadła. Szybko ją zamknęłam, bo tak głupio siedzieć i klaskać z otwartą buzią, Się wyrabiają. Się rozkręcają. Dobrze widzieć ten progres.
1/3 tekstów już znam na pamięć tak, że obudzona w nocy zaśpiewam: Po nieba kresy pięły się katedry. Ale nadal mnie wkurza strasznie rozmowa Frollo z Esmeraldą przed torturą, no kiedy on jej mówi że Phebus żyje? Albo hej, Gringoire mówi Clopinowi gdzie jest Esmeralda, by ją uwolnić, a nie, że jeśli nie uwolnią, to zawiśnie. Bolą mnie nadal te fragmenty. MEH.

Jak to jest jeść śniadanie z ludźmi z Internetów w niedzielę rano?
A zarąbiście. Patologia (long story short: ludzie z Twittera, nazwani tak cudownie w radio przez organizatorkę, cudowną Kasię) jest najlepsza. Da się z nimi rozmawiać, oddawać salami, używać telefonów (no chyba że wpadną na cudowny pomysł, żeby odłożyć telefony, a ten kto sięgnie po telefon stawiał kolejkę. Wszyscy chcieli, ja się zlitowałam pierwsza, po ponad godzinie. Fajnie się rozmawiało) i rozumieją problemy pierwszego świata, czyli lajki na Insta, zasięgi na Fejsie i wiedzą co się u Ciebie dzieje bo przeczytali o tym w Internecie. Kocham ich.


Jak to jest jak w Mieście są derby piłkarskie?
A nie wiem, bo uciekłam szybko z centrum do siebie na dzielnię, a w czasie meczu poszłam do kościoła. Znaczy,lubię Arkę, ale mecze w Mieście, zwłaszcza te z Lechią Gdańsk, podwyższonego ryzyka, przyprawiają mnie o drgawki, zwłaszcza jak się człowiek boi o bezpieczeństwo znajomych którzy chodzą, czy o to żeby jednak nie wyglądało jak po katakliźmie miasto. Umówmy się, kibice koszykówki czy siatkówki nie są tak 'szaleni' jak kibice piłkarscy.

Jak to jest mieć na 9.30 do pracy a jednak nie wysypiać się i wstawać wcześniej i iść na plażę?
A cudownie. Chwila z morzem i czuję że żyję. Że mogę oddychać. Nie ma lepiej.
A video posted by Gosia Pietrzak (@margotana) on
 Jak to jest spamować Instagrama zdjęciami jesieni?
Tak, wiem, spamuję. Ale tak ładnie ta jesień wygląda, jest tak bajeczna i magiczna, że na pewno moi znajomi/obserwatorzy nie mają okien i nie widzą że tak pięknie jest. Więc, badum, na moim profilu to mają.


A photo posted by Gosia Pietrzak (@margotana) on
I powiedzcie mi, to jest naprawdę tak ładne zdjęcie? Wprawdzie nie z Miasta, tylko z Sopotu, ale się zdziwiłam ilością serduszek.

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga