Polska wersja Notre Dame...

21:54

...będzie miała prapremierę 9 września w Teatrze Muzycznym w Gdyni, a ja już muszę jej bronić.
Nienawidzę kłócić się z ludźmi w Internecie, bo przez lata nauczyłam się, że to zwykle nie ma sensu - ja mam swoje zdanie, oni mają swoje, po co psuć sobie nastrój, jak nic tym nie osiągniemy - ale są pewne tematy, co do których nie mogę być cicho.
Dlaczego piszę? Bo na fejsbuku fani francuskiej wersji deprecjonują polską wersję, bez zobaczenia jej, bez żadnej tak naprawdę wiedzy jak będzie, mówiąc że żal kasy, że nie warto, że to nie będzie to co francuska.

Teatr Muzyczny w Gdyni znam od paru dobrych lat (pięciu intensywnie, jak już pisałam ostatnio). Wiem, że ta ekipa jest zdolna, teatr piękny, robią świetne spektakle i są ogólnie naj.

Wszystko zaczęło się jednak od musicali francuskich. Tak naprawdę od jednego. Tak naprawdę od jednego wykonawcy.
Gdy miałam 13 lat, na festiwalu w Sopocie wystąpił Garou. To on był tym jednym wykonawcą dzięki któremu mój gust muzyczny jest taki a nie inny, dzięki któremu uczyłam się francuskiego - tym samym dziś mam taką pracę - analityk rynku francuskiego - dzięki któremu nabrałam pewności siebie, dzięki któremu poznałam przyjaciół.
Ten człowiek parę lat przed festiwalem w Sopocie wystąpił w musicalu Notre Dame de Paris na podstawie książki Victora Hugo Katedra Najświętszej Marii Panny. Parę piosenek słyszałam jak zaczęłam przygodę z Garou, parę video widziałam, sam musical w całości zobaczyłam w całości w 2006 roku na youtubie. I przepadłam totalnie.
Do dziś widziałam Notre Dame z milion razy co najmniej, znam na pamięć, na starym kompie mam z 15 wersji, w tym chyba z 9 językowych Belle, słuchałam soundtracku z wersji włoskiej, angielskiej i hiszpańskiej, widziałam Notre Dame l'histoire, byłam też na trzech koncertach z piosenkami z musicalu w hali Paris Bercy w Paryżu, tak, miałam łzy w oczach gdy Garou, Daniel Lavoie i Patrick Fiori zaśpiewali Belle.
Jednak mimo to wierzę, że polska wersja Notre Dame będzie wspaniała.

Tak, Notre Dame wersja francuska pozostanie wersją mityczną, być może niedoścignioną. To kultowy musical, to kultowa obsada, która w krajach francuskojęzycznych (i paru innych krajach dla paru artystów) została gwiazdami, we Francji Notre Dame zaczęło złoty czas musicali, gdzie teraz to standard by wydawać płytę z piosenkami, DVD, jeździć po kolejnych miastach i zatrudniać gwiazdy do kolejnych musicali, na przykład o Robin Hoodzie z Mattem Pokorą.
Na West Endzie Notre Dame szło tak średnio, we Włoszech i Hiszpanii wersje Notre Dame wymiotły, we Włoszech do dziś nawet jest grana, we Francji właśnie będzie grany revival z nową obsadą, w Azji wystawiana jest francuska i angielska wersja z obsadą, która w pierwszej wersji była dublerami pierwszej obsady.
Polska starała się o Notre Dame od wielu lat o licencję. Owszem, cena licencji jest wysoka, ale nie wierzę, że teraz chodzi tylko o to, wierzę, że wiele teatrów było gotowych tyle kasy by Notre Dame wystawić. Nikt nie dostał takich praw, a jak zostało wystawione Notre Dame l'histoire - wyszłam z Gdynia Arena płacząc ze śmiechu, te kostiumy! - czyli bez licencji zerżnięte wszystko, tylko niby inne kostiumy i scenografia - produkcja francuska się dowiedziała i musieli zapłacić duże odszkodowanie liczone w milionach. Gdy Muzyczny w Gdyni w zeszłym roku dostał prawa i Francja powiedziała tak dla wystawienia w Polsce w końcu - wierzę że to nie tylko kwestie finansowe przeważyły, tylko to, że ten Teatr jest najlepszy.

Bo mamy fenomenalną ekipę. Połowa obsady to 'nasi' - i to cudowna wiadomość. Najmniej martwię się o trójkę - Artura Guzę jako Frollo - w końcu! w końcu porządna rola dla świetnego kompozytora, byłam dwa lata temu na jego koncercie kompozytorskim i to był cudowny wieczór, a jak zaśpiewał na koncercie Sylwestrowym już partię Frolla wiedziałam, że lepiej być nie może - Maja Gadzińska jako Esmeralda - ta dziewczyna jest urodzona do tej roli, od czasów Chłopów, gdzie zagrała jako studentka Anioła, przez Avenue Q śledzę jej poczynania i głos i nadaję się jak mało kto do zaśpiewania Bohemienne czy Ave Maria - i Krzysztof Wojciechowski jako Clopin - po paru przemyśleniach to do tej roli najlepiej się nadaje, mimo że myślałam że dostanie Phebusa, to aktorsko i wokalnie jego Les Sans Papiers czy La cour des miracles będą wymiatać, będzie zupełnie różnym od Łukasza Zagrobelnego - które lubię, cenię, widziałam w Notre Dame l'histoire i też się nie mogę doczekać. Zawsze gdzieś mi umykał Krzysztof Kowalski, jeszcze nie dostał takiej dużej porządnej roli, więc czekam na jego Quasimodo, za to Janusz Kruciński z Romy ma taki głos, że można postawić na to, że bez problemu wzruszy przy Danse mon Esmeralda. Tak samo jak Krzysztofa Kowalskiego nie znam też Gringoire, czyli Maćka Podgórzaka, acz jego Miszczu ze Szwolożerów zapadł mi w pamięć - więc nie może być źle! Przemysław Zubowicz, czyli Phebous, grał już w Gdyni w Ghoscie i nadaje się do roli.
Także jak się bać musicalu przy takiej ekipie?
Nie, to nie będzie oryginalna obsada. Ale szczerzę? Jak bardzo bym chciała zobaczyć ten spektakl, to teraz być może Bruno Pelletier dałby radę potańczyć przez Le val d'amour, Daniel Lavoie gra też w nowej wersji we Francji teraz, to Garou załamałby się pod ciężarem kostiumu Quasimodo i nie wiem czy po 18 latach chciałabym zobaczyć oryginalną obsadę i czy daliby oni radę dorównać temu, co znam z DVD z roku 1999.

A i produkcja francuska teraz zaskakuje - po raz pierwszy przy licencji w spektaklu będzie muzyka i chór na żywo - i będzie to ekipa gdyńskiego Muzycznego właśnie! Produkcja w innych krajach nigdy nie dostała takiej szansy - licencja była taka a nie inna, że muzyka była puszczona z taśmy. To, że produkcja jest zachwycona efektami współpracy z Gdynią to w sumie było oczywiste, ale to że nasza realizacja będzie z orkiestrą i chórem - to naprawdę wielki sukces. Brawo, brawo, brawo.

Francuski, gdy odkrywałam Notre Dame, był dla mnie dużą zagadką - sama próbowałam się uczyć przez teksty piosenek, na szczęście musical był z napisami angielskimi wiernymi wersji francuskiej. Jak bardzo wielbię Luca Plamondona, to już wtedy, a dziś po latach to w ogóle, niektóre teksty są straszne. La Monture dosłownie przetłumaczone, uwaga:
A może nie jesteś niczym więcej niż łajdakiem
Rozwiązłym zwierzakiem
Który pędzi za przygodą?
Czy jest serce pod twą zbroją?
Fajnie to brzmi jak się słyszy to pierwszy raz, ale rozumiejąc tekst można się popłakać ze śmiechu. Tylko że interpretacja Julie Zenatti była taka, że nawet Francuzom, którzy rozumieli teksty, spadały kapcie bo wow. A jak już napisałam, my mamy taką ekipę, że mam nadzieję że żadne tłumaczenie temu nie zaszkodzi. Ale jednak mam nadzieję, że słowa nie będę przeszkadzać, że będę miała ciarki a nie drgawki...!

A scenografia jest tą oryginalną, z tej pierwszej, mającej już 18 lat, wersji. Czyli na tej ścianie stał Frollo, czyli Daniel Lavoie. W klatce siedziała Helene Segara. O tych dzwonach śpiewał Garou. Jak można mieć zarzuty do tego??

To będą emocje. To będzie Notre Dame oficjalnie po polsku. To będzie dobry musical na Dużej Scenie Teatru Muzycznego w Gdyni.

What could go wrong? Nie, nie odpowiadajcie, wiem, dużo. Ale o tym przekonamy się 9 września około 20, gdy spektakl trwał już trochę mniej niż godzinę. I dopiero wtedy ktokolwiek (czyli osoby które będą na prapremierze, w tym ja) będzie mógł marudzić na tą wersję.
Do tej pory, analizując obsadę i resztę czynników, czekam z niecierpliwością i wierzę mocno w to, że to będzie fenomenalna wersja.

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga