Lipiec zaczął się...

19:58

...ciekawie.
Urlopem w Warszawie, który mimo bliskiego spotkania z Volvo (nie zauważyłam, ale podobno rozbiłam szybę przednią. Ciekawe jak, skoro siniaki mam na nodze... W każdym razie uważajcie przeprowadzając rower przez jezdnię, bo możecie nagle przekoziołkować, zorientować się że widzicie niebo a potem leżycie na jezdni, a potem ludzie (panu, który znalazł moje okulary dziękuję najpiękniej<3333) nie pozwalają Wam wstać tylko wzywają karetkę. A ratownicy są przystojni, tylko jak się zorientują że nic ci nie jest zaczynają rzucać seksistowskie żarty. Dobra, byli spoko) był nawet w pytkę.

A photo posted by Gosia Pietrzak (@margotana) on

A photo posted by Gosia Pietrzak (@margotana) on


W każdym razie na razie mi wystarczy wyjazdów. Bedę się trzymać przejść ze światłami, z dala od rowerów i Volvo, bo wiecie: strzeżonego i tak dalej. I tak, będę się trzymać że żyję dzięki św. Ricie i MB Szkaplerznej. Tak było. Bo podobno nie wyglądało to dobrze.

Serio, naprawdę dobrze wrócić do domu. Tym razem Telependolino zawiozło bardzo szybko w 3 godziny do domu, więc udało mi się tylko doczytać Tyrmanda a już byłam w Gdyni. Wysiąść na dworcu i zobaczyć napis Gdynia Główna? Najlepiej. No nie ma lepiej.

Tekst o Komedii Omyłek, na której byłam przed urlopem, czeka na wenę po jutrzejszym drugim spektaklu, na który idę, może też będzie zbiorczy z Szekspirowskim? Przed urlopem zabrakło mi czasu/weny, teraz, jak już wcześniej pisałam, idę na Kumoszki z Windsoru i Kiss me Kate. Dobrze, że kolano już nie jest opuchnięte i wystoję przy Scenie Elżbietańskiej.

W każdym razie, I'M BACK.

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga