3 x Teatr, edycja Szekspirowska

11:36

I znowu wyszło tak, że piszę o 3 różnych przedstawieniach na których byłam w ostatnim czasie. A niby sezon się skończył.. Jak to mówią w internetach, nic bardziej mylnego

1. Komedia Omyłek - Teatr Miejski Gdynia, Scena Letnia
Udało mi się być na premierze 26 czerwca, bo 25 była burza i przedstawienie zostało odwołane. Patrząc potem na facebooka pare kolejnych występów też zostało odwołane, więc jakimś cudem wstrzeliłam się z kupieniem biletu. Miałam napisać od razu po, nawet zrobiłam sobie szkic w podpunktach, uwaga:
-Premiera z kopem.
-Dawno się tak nie śmiałam
-Szymon pozamiatał wszystko.
-Choreo na początku i końcu jeszcze bardziej. Muzyczny anyone?
-JAK SIĘ WOLF WYDARŁ!
-Monolog Krzyckiego musiał być taki - inaczej widzowie by nic nie wiedzieli.
-MICHALSKIIII <3
-Chodząc na spektakle można się domyślić co aktorzy zagrają - ale to akurat dobre. Wizner jak w Amadeuszu. Szymaniak z jajem. Kowal wpytkę
-Dziewczyny mimo wszystko trochę wycofane, wiadomo, faceci mieli tu grać pierwsze skrzypce i tak było. ale dały porzadnie radę. Monika Babicka w swoim stylu, Olga Długońska szalenie dobra, Dorota Lulka :3
-Dawno nie widziałam Szekspira w tym teatrze, czyli typowego teatru i wiadomo, musieli się rozkręcić,żeby wbić się w rytm rymów. kolejne spektakle bedą jeszcze lepsze pewnie.
Większość to polemika z artykułem na trojmiasto.pl, jak ja się nie zgadzam z dziennikarzem, który pisze te recenzje. Vide krytyka początkowego monologu - no jak ja miałam niby wszystko wiedzieć, żeby potem się załamywac i płakać ze śmiechu na przypadkowe nieporozumienia, które wynikają z sytuacji.
I tylko dopowiedzenie - Piotr Michalski genialnym aktorem jest. Amen.

A photo posted by Gosia Pietrzak (@margotana) on
2. Wesołe kumoszki z Windsoru, Teatr Wybrzeże w Teatrze Szekspirowskim na Scenie Elżbietańskiej.
W Teatrze Szekspirowskim byłam już parę razy, na koncercie Izy Lach a potem na recitalu Doroty Lulki. Na samym przedstawieniu nigdy nie byłam, a hitem już w zeszłym sezonie były Wesołe Kumoszki z Windsoru. Nie mogłam się nigdy wybrać, od niedawna grali już z powrotem, ale parę razy biletów zabrakło. Na lipiec, gdy zostało ogłoszone Kiss me Kate, wziełam się za siebie i kupiłam też bilet stojący na Kumoszki.
Jeden mały problem: spektakl trwa 2 godzin 45 minut z przerwą. A po wypadku ciężko mi było ustać. Znaczy, gdy spektakl już się zaczął, człowiek nie koncentruje się na bolącym kolanie. Tylko potem ciężko dojść do kolejki. Dobrze że to Środmieście tak blisko - docenia się stacje dopiero jak się chodzi do Szekspirowskiego.
A tak: fenomenalny spektakl. Nie mam słów by opisać wszystkiego. Niestety nie można było otworzyć dachu - pogoda w Trójmieście, niech ją licho weźmie! - ale i tak - scena elżbietańska jest fenomenalna, a aktorzy Teatru Wybrzeże potrafią ją wykorzystać. Wchodzenie w publikę, interakcja z widzami, wykorzystanie trzech stron, schodów i klatki schodowej - cudo.
Sama sztuka to klasyka Szekspira. Trochę też komedia omyłek, głównie sir Johna Falstaffa, trochę w wydaniu za mąż Anny Paige, trochę w wykonaniu zazdrosnego męża pani Ford - wszyscy wpadają w zasadzkę intryg tytułowych kumoszek.
A jak wyróżnić aktorów, jak wszyscy byli fenomenalni? Katarzyna Figura perfekcyjna do roli pani Chybcik, trzeba stać i dobrze słuchać wszystkich dialogów by zdawać sprawę sobie z wszystkich okaleczeń językowych, Piotr Biedroń jako doktor Caius - cóż za charakter. Grzegorz Gzyl szalał, był absolutnie fascynujący i bezbłedny i inne synonimy słowa fantastyczny jako sir Falstaff - świetna rola świetnego aktora. Marta Herman która nie mogła się uspokoić ze śmiechu w czasie spektaklu, tak samo jak publika, która nagrodziła ją brawami, bo dwójka pomocników, chłopaków co chwilę przebierających się i będących cały czas na scenie tak ją rozśmieszyła. I to dla nich, tych dwóch młodych aktorów, idą ode mnie największe chapeau bas. Grający twarzą, gestami, dający z siebie wszystko Marcin Miodek i Daniel Kulczyński. Brawo. Brawo. Brawo.

3. Kiss me Kate, Teatr Muzyczny w Teatrze Szekspirowskim
Bilety na spektakl Muzycznego za 27 zł? Kiss me Kate po 10 latach - 10 lat temu nie chodziłam tak często, więc nie znałam, ale doczytałam że prawie ta sama obsada? BIORĘ.
No, tylko znowu miejsca stojące na kolano i nogę w siniakach na 2,5 godzinny spektakl to tak średnio dobry pomysł, no ale mieć tak blisko aktorów Muzycznego..?
Nie tak blisko, bo mimo wszystko większość akcji dzieje się jednak w głębi sceny i aktorzy nie podchodzą tak blisko, i pierwszy akt potrzebują by się rozkręcić by w drugim akcie już mieć tą interakcję i wykorzystywać scenę, do której nie są przyzwyczajeni. A jak ktoś stanie z boku, to już tym bardziej ma mniejszą szansę na złapanie kontaktu z aktorami. Muszę po wypłacie kupić bilety na kolejny i rzucić się na miejsce przy schodach, dokładnie naprzeciwko, bo oni nie są przyzwyczajeni do interakcji z ludźmi po bokach, tylko na środku. Sztuka też jest tak a nie inaczej napisana.
Kiss me Kate to też sztuka w sztuce, Poskromienie złośnicy, który wystawia zespół teatru Grahama, i szczerze: oprócz paru numerów to właśnie wystawienie, a nie przygotowania do niej mają zdecydowanie większą dynamikę. Świetny zespół tancerzy pod kierunkiem Stavrosa Pitasa, zespół aktorski też sobie lepiej radzi - Rafał Ostrowski jako Petruchio bardziej przekonuje, i zdecydowanie przypomniałam sobie dlaczego 5 lat temu, gdy na 22 urodziny zostałam zabrana na Lalkę, był moim ulubionym aktorem. Nie miał zbyt mocnego głosu tym razem, a jak wysiadł mu mikrofon na chwilę trzeba było się skupić, ale dał radę aktorsko tak mocno, że razem z Karoliną Trębacz (jej Nienawidzę facetów wymiotło) zdecydowanie zdominowali sztukę.
No ale Kasia Wojasińska i Tomasz Bacajewski jako druga para - oh, jak Kasia jest świetna, wyrasta na naprawdę wielką aktorkę/solistkę tego zespołu. A Tomasz Bacajewski to naprawdę najlepszy tancerz wśród aktorów. Jego "pojedynek" stepowania z Mateuszem Deskiewiczem.. - wow.
Właśnie: Mateusz Deskiewicz otwierający drugi akt Cholernym skwarem (Too darn hot) - od tego momentu po każdym numerze były oklaski (na stojąco, hoho) - co to za numer jest. Mateusz znowu na chwilę ukradł całe show. Marek Richter jako ojciec był zabawny, Aleksy Perski jako generał wzbudził dużo śmiechu, ale znowu, trochę skradli show najpierw Sebastian Wisłocki i Paweł Czajka jako kompani Lucentio, a potem Tomasz Gregor i Marcin Słabowski jako gangsterzy w Brush your Shakespeare. Perełka pod koniec drugiego aktu, jak się patrzy.
A, słucham właśnie oryginalnego soundtracku z Broadwayu. Nasza wersja ma szybsze tempo, zdecydowanie. Tych wykonań trochę ciężko się słucha. Wunderbar/I hate man ma zdecydowanie lepszą wymowę w wersji gdyńsko-gdańskiej, a Too darn hot ma lepszą aranżację.

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga