Szczęście mierzone truskawkami

12:55

Nie ma lepszego sezonu niż przełom wiosny i lata.
...mimo że wiatr urywa głowę, włosy przejechane szczotką po dwóch minutach są bardziej rozczochrane niż po wstaniu a deszcz - tym razem już w połowie miesiąca zrobił się czerwcopad, pff - dopomaga w końcowym zniszczeniu butów i spodni. A kurtka wolontariusza Euro2012 ocieka strumieniami...
to i tak to najlepszy sezon. Bo druga edycja Śniadanko Festival zachęca w sobotę do wstania z łóżka o 9, pójścia na omlet a potem na Halę. A na Hali: truskawki kaszubskie, maliny i bób. I można je jeść jak Amelia.

Szczęście w pełnej postaci. OMOMOMOMOMOM. A potem nawet nie trzeba jeść obiadu! Same korzyści Proszę Państwa, same korzyści.

Koniec sezonu Teatralnego (w tym roku nie aż taki koniec, jak już pisałam) to też czas, by kupić
bilety na nowy sezon. Tak, wydaję całą kasę na Teatr i niczego nie żałuję. Stronę Muzycznego w pracy mi zablokowali (CZEMUUUU) ale po pracy można zobaczyć, że 22 października będą ostatnie spektakle Spamalotu. Ale żeee jak to! No to trzeba kupić, no nie ma bata. No co ja zrobię jak nic nie zrobię. Na koncie nadal jest za dużo pieniędzy. Nie. Ale na spektakl Notre Dame w październiku, po miesiącu grania, trzeba kupić. A potem policzyć, który to będzie 50. I też kupić. Nie wiem za co kupię bilet miesięczny. Naprawdę nie wiem.

Dzieciaki - młodsze ode mnie, to dzieciaki - ze Studium Wokalno Aktorskiego - zachwyciły totalnie. Jak na Czyż nie dobija się koni mogłam psioczyć, że ciężki spektakl - ale i tak wielkie chapeau bas za przygotowanie i wykonanie, bo zabójcza choreografia a świetnie sobie dali radę - to do Koncertu Dyplomowego już nie mam zastrzeżeń. Cała 16 - fenomenalna. A ich (zwłaszcza Wojciecha Daniela - jego Santa Fe z Newsies super!) zaskoczenie i uradowanie jak powiedzieli o nich Aktorzy Scen Muzycznych - urocze. Ewa Kłosowicz będzie zastępować Maję Gadzińską jako Esmeraldę - i to naprawdę świetny wybór. A Dagmara Rybak zamiotła wszystko.
A na widowni - połowa aktorów i dyrektor Muzycznego. Tym razem zabrakło mi odwagi, a serio zbierałam się 15 minut w sobie by podejść do pana Igora Michalskiego by mu za cały sezon podziękować i za Notre Dame też, że się w końcu udało i że cudownie. Naprawdę chciałam, ale tym razem ze sobą przegrałam. Tak samo głupio mi było podejśc do Mai Gadzińskiej, a mijałam ją ze 20 razy. To nie był mój dzień. Ale następnym razem zbiorę się w sobie i podejdę. I obym wtedy piszczała, że Notre Dame cudowne. Co ja piszę - tak na pewno będzie.

Tym samym na koło widokowe nie będzie kasy. A co, Miasto stwierdziło, że nie będzie gorsze od Gdańska. Widoki zabójcze (widziałam na Snapie u Beaty) no ale 25 zł za 15 minut? Gdy bilety do Muzycznego podrożały? Seriously. Szanujmy się.

Cudem szczęścia konkursowego, które już jest legendarne, udało się na ostatnią chwilę wygrać bilety na Zaz w Operze Leśnej. Tym razem uczciwie. ŻARTUJĘ. Zawsze uczciwie wygrywam konkursy i dostaję bilety. Tylko dwa razy było po znajomości.
A serio, dobrze być na Twitterze.
Zaz jak zwykle zachwyciła i mimo że półtorej godziny spóźniona przez samoloty (na pewno jej ktoś powiedział, że z lotniska z Gdyni będzie miała bliżej do Sopotu niż z Rębiechowa, a potem pilot był zdziwiony, że lotniska w Gdyni to tak naprawde nie ma ^-^) to dała czadu. I to jak. Deterre na płycie nie zachwyca, na koncercie zmiata kapcie. Si je perds jest melancholijne na płycie, a na koncercie ma taki wydźwięk, że ufff, panno Isabelle, chapeau bas. Szkoda że tak krótko. I że mimo że overplayed, to ludzie nie znają tekstu Je veux i tylko ja śpiewałam "moi je veux crever la main sur le coeur" zamiast 'lalala'. Jak nie znałam francuskiego to śpiewałam fonetycznie, np Seul Garou "Selłui ki na żame ete sel u fond dą są liiiii" Można? Można. Kiedyś będę wszyscy mówili po francusku, O!

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga