Płomień skacze po słowach, nim spokojnie w popiele nie uśnie...

21:21

Są trzy męskie głosy w Polsce, które naprawdę cenię i do których mam słabość.

Krzysztof Cugowski - kupiłam Tacie na urodziny dwa bilety na ostatnią trasę koncertową Budki. Z myślą, że Tata zabierze mnie na koncert. Tata zabrał Mamę.

Grzegorz Turnau - Był w Gdyni, w klubie Atlantic. Wygrane na ostatnią chwilę zaproszenie, poszłam z Tatą. Niech mu było.
Koncert był razem z Andrzejem Sikorowskim. Ale oczywiście, to pan Turnau zdominował. Usłyszeć na żywo Cicho sza - bezcenne. Ma naprawdę piękny, czysty głos. Jak akcentuje. Jak potrafi. Fajnie że przyjechali do Gdyni z repertuarem.


No i głos trzeci. Widziałam go na żywo trzy razy, dwa razy przy solowych koncertach. Wszystko w Mieście!
Pierwszy raz był w kościele Andrzeja Boboli na Obłużu...No tak, koncerty Rubika bywały i tam. Tak, Janusz Radek klaskał u Rubika i dobrze mu tam szło. Dzisiaj na koncertach opowiada anegdoty, z których wynika, że nie chciałby, by ten epizod ktoś mu przypominał.
Ale o Januszu słychać było wcześniej niż Rubik, zwlaszcza w Gdyni. Grał Puka w Śnie nocy letniej w Teatrze Muzycznym w zamierzchłych czasach. Wtedy nie chadzałam do Muzycznego jak to robię dzisiaj (tak, zarezerwowałam już bilety na nowe spektakle, jak tylko pokazał się repertuar..)ale ślady JR zostały na Witominie do dziś. Oj tak. :)
O genialnym repertuarze z Serwus Madonna też. O Panie, jak ja żałuję, że nie zobaczę tego na żywo. Oj bardzo.

Ale dokładnie (prawie co do dnia) dwa lata temu Janusz Radek przyjechał do Gdyni do Sali Koncertowej Portu. Nie pamiętam czy bilet kupiłam czy wygrałam.. chyba kupiłam, siedziałam daleko. Wiem, że wyszłam zachwycona. Panem Romanem zwłaszcza.
Prawie dwa lata później: ogłoszony został koncert w Atlanticu. Miasto dorobiło się w końcu prawdziwej sceny muzycznej! Znaczy, nie narzekam na Ucho, ale w Atlanticu w samiuśkim centrum Miasta zaczęli grać muzycy odpowiadającym bardziej moim gustom, trochę mainstreamowym, trochę nie do końca - no, Atlantic zapewnił dziurę między Uchem i Blues Clubem z jednej strony a Gdynią Areną z drugiej. W każdym razie ja jestem zachwycona Atlanticiem.
Znaczy, może nie do końca, bo akurat na Janusza nie ustawili krzesełek, widownia rozsiadła się na kanapach albo na pozostawionych kilku stolikach/krzesłach barowych, co było ciutciut dziwne, inne, a nawet jak na koniec Janusz poprosił o przyjście to już było dziwnie pójść.. Zresztą, takiego Artystę jak Radek słucha się. Intensywnie. Mniej szaleje pod sceną. Byłabym ukontentowana miejscem krzesełkowym w trzecim rzędzie.
W każdym razie - Janusz rządzi. Manekin jest uroczy. Mnie bardziej zahipnotyzowały jednak Spróbuj jeszcze raz od nowa i Czwartek na zawsze. I Pociąg do, bo mnie też fascynują pociągi, od dziecka.
A jak on śpiewa Poświatowską!
Już dwa lata temu płakałam po Kiedy u...kochanie. Teraz słucham tego na okrągło.

Trochę trzeba się przerzucić na inny repertuar, bo już w czwartek... ZAZ w Gdynia Arena.
Nie wypowiem słów wdzięczności, tylko powiem : nadal opadła mi szczęka. Merci K.

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga