Śnieżne Miasto w końcu ma urok

17:36

Cały czas zastanawiam się, czy lubię gdy pada śnieg w Mieście.

Z jednej strony tak, bo przynajmniej nie pada deszcz, a żeby w zimę padał deszcz to się nawet nie myśli.

Z drugiej strony, komunikacja miejska jeździ spóźniona, żadna ulica nie jest odśnieżona przed godziną 7, a buty są mokre i tym samym humor pada.

Humor pada, bo akurat zły dzień w pracy, to też. I See Bloggers w Moim Mieście nie dla mnie. #tyleprzegrać

Ale wczoraj było miło. Wróciłam do kościoła NSPJ, bo na 19 trzeba było wykorzystać wigilijny prezent od Teatru Miejskiego na Awantury weneckie. Jakimś cudem przeżyłam śpiewy organistki - jak. jak. jak można tak fałszować...! - tym razem zimno nie było, bo okazuje się, że ten kościół jest ogrzewany.. lampami ze światłem czerwonym. Tak, usiadłam dokładnie pod lampą i było gorąco.
Widziałam też 4 choinki. I Jezuska w żłóbku położonym na boku, co wzbudziło moją reakcję: Ja też tak śpię!

W końcu też znalazłam grób ks. Jastaka - nie było to trudne, wieczorem dobrze widać znicze zapalone, a jak się podchodzi, czujnik ruchu się uruchamia i widać dokładnie tablicę i kwiaty.

A po Mszy, można iść na herbatkę z pomarańczą z goździkami w Chwili Moment - weszłabym do Cyganerii, ale tam się chodzi raczej z kimś na ploty, a w Chwili można posiedzieć jedząc creme brulee do samego zamknięcia i patrzeć na zaśnieżony skwerek przed Infoboxem.

Ostatnia łyżeczka creme brulee, łyk herbatki i można wyjść nie na taki do końca mróz. Na spacer do fontanny za sceną sylwestrową, która buduje się od połowy listopada. Na szczęście za sceną spokojnie. Skwer Kościuszki zaśnieżony, fontanna świeci i mruga tylko, żeby jej zrobić zdjęcie. Robię i lecę na Plac Kaszubski, bo tam nie lada atrakcje. Tu, na moim Instagramie, możecie zobaczyć kilka foci sufitu z lampek i choinki. Jak to cudownie wygląda. Jak się cudownie chodzi pod tym gwiazdkowym niebem po skrzypiącym niebem.

Szybki sprint przez Świętojańską i do Teatru Miejskiego. Przezachwycona co chwilę piszczę do koleżanki, że na scenę wchodzą kolejni ulubieni aktorzy, czyli najpierw Grzegorz Wolf, Andrzej Redosz, Monika Babicka, Szymon Sędrowski w jakże pięknych włosach i Dorota Lulka. Cud miód i orzeszki, jak to mówią.
Owszem, widziałam już lepsze spektakle,np. Biesy czy Piaf, ale aktorzy trzymają poziom. Nie było aż tak źle jak mi mówiła wcześniej J. Ale z chęcią zobaczę nowy spektakl w styczniu/lutym i czekam aż wróci Kolibra ostatni lot który mi umyka za każdym razem.. A znając moje szczęście, pewnie zostanie zagrane w weekend 12-15 marca... #gdyjabędęwParyżewie

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga