Oj, co to był za sezon!

01:03

Lipiec. A sezon się skończył w połowie czerwca - no, w porywach do ostatniego tygodnia czerwca na przykład w Poznaniu.
Acz, wiadomo, sezon wakacyjny też w pełni, Teatr Dramatyczny w Warszawie, w Gdańsku Teatr Wybrzeże gra cały czas, ale jednak moje #tourdemuzyczne skończyło się na początku czerwca.
Prywatnie: skończyło się dość gwałtownie w Pendolino z Katowic, które miało być do Warszawy - by obejrzeć jedną z ostatnich premier sezonu, czyli Śpiewaka Jazzbandu - a jednak było do Szpitala Miejskiego w Gdyni. Mając nadzieję że w ramach Festiwalu uda się obejrzeć w sierpniu i Tata będzie zdrowy - czas na kategorie podsumowania tego co widziałam!
Aa, oczywiście, gdyński Muzyczny nie bierze udziału w tym podsumowaniu. Bo to dom, i jemu się należy osobny wpis. Robię mały wyjątek w jednej z kategorii dla jednego z musicali z Trójmiasta - bo musiałam jechać SKMką na niego, a to już jest #tourdemuzyczne

1. Najlepsza premiera:
-Blaszany bębenek - Teatr Capitol we Wrocławiu
W pierwszym tygodniu czerwca widziałam Bębenka drugi raz, i mimo że wiem, że to typowy 'kościelniaczek', który w drugim akcie lekko zwalnia tempo i robi się długi, że ma elementy typowe, które już na pamięć zna się po obejrzeniu tak z trzech musicali reżysera - jestem totalnie zakochana w Blaszanym. W muzie - płytę katuję od marca - od Cafe Woyke do samego końcowego powtarzanego Mieszkamy tu z Gdańska, choreo Eweliny Adamskiej-Porczyk wodewilowo-marionetkowe, po świetne wykreowane postaci - Agaty Kucińskiej jako Oskara, Agnieszki Oryńskiej Lesickiej czy na równi Alicji Kalinowskiej (miałam szczęście widzieć obie), wspaniałego Artura Caturiana, babkę Justynę Szafran, i tak naprawdę całego zespołu i aktorskiego/wokalnego i tanecznego. Inscenizacja - wykorzystanie całej możliwości sceny, kostiumy - absolutnie kocham.

-Next to normal - Teatr Syrena Warszawa
Z całkowicie innej strony i innych powodów jest Next to normal. Trzy czwarte znajomych z Warszawy było w pierwszym secie i polecało i ja się bałam, że to nie będzie aż tak dobre. Ale przyjechałam w czerwcu - i to jest aż tak dobre. Emocjonalnie trzepie po głowie, i bierze serca i umysły widzów aż do samego końca. Znałam ten tytuł, wiedziałam jaki jest plot twist, ale i tak - przedstawienie w Syrenie sprawiło że zdecydowanie spociły mi się oczy. I okazuje się że wystarczą ludzie. Że, owszem, są wybuchy na scenie (jeden, za to jaki), ale gdy historia jest dobra, a na dodatek zagrana - Katarzyna Walczak jako Diana, główna bohaterka, to absolutna królowa. Bardzo się cieszę, że jej talent aktorski został wykorzystany w końcu. Najpierw za Alice w Rodzinie Addamsów, teraz w Syrenie w Next to normal. Trafił mi się Przemysław Glapiński jako jej mąż - coraz bardziej mnie kupuje za po prostu swoje bycie na scenie - świetna była też Karolina Gwóźdź jako córka, która musi walczyć o swoje życie w rodzinie, o siebie samą.
2. Najlepsza nie-premiera na której byłam
(i to znowu ex-aequo)
-Once, Teatr Roma Warszawa
I tu znowu, jak w Next to normal - słyszałam o tytule, znajomi polecali, ja się bałam że to będzie jak z tytułem Romy na Dużej, czyli dużo szumu i kicha. Ale jednak Once polecali ludzie, którzy mają dość podobne zdanie do mojego co do musicalu który zszedł (i Alleluja, zobaczymy na jesień jak będzie z kolejnym) - i w tym sezonie stwierdziłam, że chyba mogę zaryzykować i się wybrać. I zgadnijcie co? Znowu się okazało że wystarczą ludzie. Zespół muzyków - którzy są też aktorami- i dwójka głównych bohaterów. Wspaniałych aktorów musicalowych - Monika Rygasiewicz i Adam Krylik. I niby prosta historia, za to tak wspaniale opowiedziana, i zagrana. Ależ ci ludzie są utalentowani.
-Liżę twoje serce, Capitol Wrocław
Gdzieś kiedyś na Deezerze - tak, nie mam Spotify, wolę Deezera - wpadł mi do polecanych utworów w tak zwanym Flow song z musicalu Liżę twoje serce - Piosenka żołnierza rosyjskiego w wykonaniu Artura Caturiana, z chórkiem Modesta Rucińskiego. Nie wiem dlaczego, ale zawsze zdawało mi się że z musicalami Capitolu będę się mijać, dlatego później omijałam to w repertuarze. Ale na Koncercie Dyplomowym - wcześniej jeszcze na recitalu - Piosenkę żołnierza rosyjskiego zaśpiewał Michał Słomka z Beatą Kępą. I weszło mi to do głowy, i nie chciało wyjść i kupiłam bilet, i totalnie katuję płytę. Historia Cyganki w wojennym Wrocławiu, która szuka swojego Cygana wraz z poznaną przypadkowo wrocławianką - świetne wykonanie Być jak Greta Garbo Ewy Szlempo Kruszyńskiej - i ich przygody z zupą z żyrafy... Chociaż, jeśli chodzi o zwierzęta to song Dyrektora Zoo w wykonaniu Modesta Rucińskiego kończący I akt totalnie przyprawia o ciarki. Ja mogę woleć Krzysztofa Kowalskiego jako Wiedźmina, co nie znaczy że nie doceniam Modesta w innych rolach. Modest się pojawi jeszcze..
3. Najlepszy musical widziany już któryś-raz-z-rzedu
Jesus Christ Superstar, Teatr Rampa
No musiałam wymyśleć jakąś kategorię dla Rampowego Jesusa.
No bo znowu katharsis, znowu mi serce waliło totalnie, mimo że widziałam trzy wersje tego musicalu - łódzki uświadomił mi, że chyba jestem zbyt konserwatywna, schodzący chorzowski, że jednak totalnie jestem zabetonowaną fanką Rampowej inscenizacji Kuby Wociala i Santiago Bello, żeby coś mnie odmieniło.
Wystarczy zapach kadzidła, białe adidasy Jezusa, skaczący po siedzeniach Szymon, niesamowite Biczowanie z kapiącą na legginsy 'krwią', świetny zespół taneczny, bym nie mogła się uśmiechać na tak świetnym Superstar i bym wyszła na trzęsących się nogach z sercem skołatanym z małej sali Rampy.
A propos małej sali Rampy - nie wiem jak JChS Kuby i Santiego poradzi sobie w Białymstoku, gdzie szukają teraz wykonawców Jezusa i Judasza do nowej wersji. Białystok w choooooolerę daleko - ale zawsze można jechać jednego dnia wieczorem do Warszawy i tam zobaczyć spektakl, a rano jechać do Białego stamtąd na może w końcu zwiedzanie i inny spektakl, kwestia logistyczna tylko - ale się zobaczy. Wiem jedno - w przyszłym sezonie na JChS do Rampy wrócę. Na tak z milion procent.
4. Wydarzenie jednorazowe musicalowe
-Gala PPA Koniec, Teatr Polski Wrocław, reż Wojciech Kościelniak
Na wspomnienie zasługuje koncert Artystów Rampy i Ramina Karimloo - to Bring him home było po prostu niesamowite, a i owszem - ale moim wydarzeniem jest zdecydowanie Gala PPA. W końcu byłam na PPA, a koncert był po prostu oszałamiający. Od pierwszego songu, po tąpnięcie w postaci piosenek Modesta Rucińskiego, Artura Caturiana i Mai Gadzińskiej. I całe choreo Eweliny Adamskiej Porczyk. I.. oh, w Capitolu panie powiedziały mi, że DVD wychodzi zwykle pół roku po koncercie, czyli wychodzi że na początku sezonu 2019/2020 powinno być. I jeśli nie będzie go gdy przyjadę na Mocka, czyli nową premierę Capitolu, to ustawię powiadomienie na Fejsie na stronie PPA i w momencie, w którym będzie dostępne, zamówię i będę oglądać na podczepianym do komputera odtwarzaczu Sarajewo aż się zapłaczę na śmierć.
(bonus muszę wspomnieć o gdyńskim Więcej niż musical, czyli promocji książki Piotra Sobierskiego o Wojciechu Kościelniaku - wiadomo, Kościelniak fan na wieki wieków z tej strony - ale Kasia Wojasińska śpiewająca Hawajkę, czy Brokilon śpiewany przez już były IV rok...całe spotkanie w Konsulacie Kultury jest dostępne na Youtubie Gdyńskiego Centrum Kultury i jest to najlepsze video na calutkim Youtubie)
5. Miejsce musicalowe tego roku z-wielu-różnych-powodów
Teatr Rozrywki w Chorzowie
Oj, bo nie miałam gdzie, a okazało się pod koniec sezonu, że zrobiło się tam ciekawie w nie do końca dobrym sensie, na szczęście zaczyna wyglądać że wyszło na prostą.
Ale Katowice i Chorzów stały się domem z dala od domu. Gdzie, wiadomo, w wielu miejscach jeszcze nie byłam - NIE MOGŁAM BYĆ GDYŻ POCIĄGI PARĘ RAZY OPÓŹNIONE, na przykład 171 minut - ale już z zamkniętymi oczami wyjdę z pociągu, w Carrefourze na dworcu kupię Szkloki, pójdę do hotelu przy spodku, znam połowę kawiarni w mieście a potem dojadę do Rozrywki. Na szczęście sama nie muszę tego robić - bo mam tam Elę, Olę i najlepszą Ewę - ale wypad w tym sezonie do Chorzowa to był rytuał.Już w zeszłym sezonie udało się zobaczyć Młodego Frankensteina i korpo mjusikal czyli Jak odnieść sukces, w tym sezonie prawie cały repeartuar doszedł. Świetni, błyskotliwi i uroczy Producenci z nawiązaniami śląskimi, dobry Bulwar Zachodzącego Słońca - tytułowy song uświadomił mi, jak bardzo brak Macieja Korwina w Gdyni - do ich mającego już parę lat schodzącego JChS - gdzie nawet na balkonie spoko się ogląda Janusza Radka jako Judasza aż do lekko (lekko bardziej) zawodzącego Cabaretu i wyjątkowo dobrego Stańczyka - ciekawy to eksperyment na pewno. Właśnie, Chorzów odważał - czy dalej tak będzie, nie wiem - robić rzeczy ciekawe, nietypowe dla większości 'rozrywkowej' części musicalowej Polski, i tym samym wyróżniał się na duży plus. Co będzie dalej? Mam nadzieję, że sytuacja dyrektorska jest unormowana i na południu będzie dalsza oferta ciekawych i stojących na wysokim poziomie musica
li.

6. Najlepszy musical dla dzieci
-Koziołek Matołek i tajemnica ratuszowej wieży, Teatr Muzyczny Poznań
Ah ah, wszyscy wiedzą jak kocham dzieci.
Dobra, Gosia, nie bądź nudna, pisz jak tam musical.
Musical z Poznania to dobra dawka i zabawy dla najmłodszych związanej z odkrywaniem własnego regionu i innych części kraju przez taniec. Koziołki Matołek wpadł sobie do Poznania do kuzynów koziołków z Wieży - a one sobie stwierdziły, że uciekną. W poszukiwanie kuzynów Matołek zabiera dwa inne symbole Poznania - Pyrę (najlepszą z gzikiem) i Rogala Marcińskiego. A że Rogal z Pyrą nie lubią się, wyprawa może być ciężka... ale że to bajka dla dzieci, to z happy endem. Ale najpierw Pyra nie da się i zaśpiewa na przykład tak
A w tak zwanym międzyczasie dzieci będą musiały poradzić sobie z zagadkami z różnych regionów (w tym zaśpiewać alfabet kaszubski, przyznaję, ja się darłam najgłośniej) i podziwiać balet poznański (gdyby nie gdyński balet, powiedziałabym że Poznań ma najzdolnieszy) w tańcach.
I właśnie tańcem stoi ten spektakl, oprócz tego uroczym kopytkowaniem Matołka (Maciek Zaruski i Łukasz Kocur równie wspaniali) i Pyrą (Asia Rybka i Dagmara Rybak z pazurami gzikowymi, obie cudne). Dzieci się nie nudzą, dorośli z Kaszub mają zabawę - nic, tylko polecać.
-Pan Kleks Powrót - Teatr Muzyczny Toruń
Gdy wstaje człowiek o 3:50 by zobaczyć musical o 9 lepiej by był on dobry.
Był. Więcej niż dobry.
Nie żałuję ani sekundy.
Znaczy, mogłam kupić na 12, ale i tak było fajnie.
I Cyran w roli mniej więcej głównej. Świetna Kasia Witkowska jako Meluzyna. I Bartłomiej Sudak będący Kaczką Dziwaczką. I przemądre przesłanie. Może to wczesne wstawanie, może to tusz o 9 rano w oku, ale wzruszyłam się porządnie. I przewielkie mrugnięcie do dorosłych. Agnieszka Płoszajka umie w bajki dla dzieci.

6. Najlepszy musical dla młodzieży
Hejt school musical - Teatr Komedii Valldal
No i musiał się znaleźć Valldal tutaj, teatr z Gdyni, ale wystawiający w NOT-ie w Gdańsku, ja za nimi pojechałam też do Filharmonii Kaszubskiej w Wejherowie, więc się zdecydowanie liczy jako #tourdemuzyczne
A muszę o Hejt schoolu znowu opowiedzieć, bo to jeden z najwartościowszych spektakli które w życiu widziałam. Cały wpis o nich popełniłam, ale za każdym razem odkrywam coś innego, za każdym razem oczy się pocą przy songu rodziców, tupię nóżką przy prawie wszystkich numerach - dzięki Bogu i produkcji za płytę, można tupać częściej niż tylko w teatrze - i podziwiam Julię Totoszko - na Polę Król może w przyszłym sezonie uda mi się trafić - no i uwielbiam paprotki i paluszki na Radzie Pedagogicznej. Jeśli macie się na coś wybrać do Trójmiasta w przyszłym sezonie, to nie musi być to nawet Muzyczny - chociaż wpadajcie na Krakowiaków, Krakowiaki są super, a nie chcę żeby zeszli z afisza - ale wpadnijcie na Valldala. Na Hejta.


7. Najlepsze choreo
-Twist and shout, Santiago Bello.
Autorski musical Santiego nie jest perfekcyjny pod względem scenariuszowym, ale jest za to wspaniały pod względem tego, do czego Santi jest stworzony i za co wszyscy go uwielbiają - choreografią. Scenę konkursu tańca mam do dziś w głowie, a spektakl oglądałam 4 października. Ta energia, te ruchy - to mógł tylko on wymyślić.
-Ewelina Adamska Porczyk za całokształt.
Podziwiam już od Chłopów. Na premierze Opery za trzy grosze w Łodzi byłam tak zestresowana, że stała 3 metry ode mnie, że nie mogłam się przemóc by do niej podejść. To co ona zrobiła w tym sezonie, to jakiś kosmos. Addamsy, Krakowiaki - scena przed zgaśnięciem świateł, absolutnie uwielbiam! - Blaszany Bębenek, niewidziany przeze mnie Śpiewak czy Zemsta nietoperza- no i Gala PPA. Śmierć się czai tuż za rogiem, Wyciskacze czy Cafe Woyke - chapeau bas i zmiatam podłogę.

8. Najlepsze aktorstwo
Dagmara Rybak - Wednesday, Rodzina Addamsów, Poznań.
Prosto byłoby mi napisać o Agacie Kucińskiej jako Oskarze z Blaszanego - gdy nie widzi się aktorki, widzi się rozkapryszonego bachora Oskara - czy Katarzynie Walczak - która kradnie 5 minut jako Alice w Syrenie w Addamsach czy niesamowitej Dianie - ale o nich już tutaj było. Dlatego tu idzie dla Dagmary jako Wednesday - która ma szaleństwo w W całkiem nową stronę, lekkie usztywnienie w ruchach tak charakterystyczne dla mrocznej dziewczyny, która gestami, czy minami potrafi oddać całą głębie postaci. Nie mogę się doczekać Dagmary jako Pippina w Pippinie. Izy Pawletko zresztą też nie!
Justyna Szafran -Mistrz i Małgorzata/Liżę twoje serce/Blaszany bębenek
Wiedziałam że Justyna Szafran jest fenomenem, dopóki nie zobaczyłam Mistrza. Przepadłam. Jako Babka Anna dopiero za drugim razem w Blaszanym do mnie trafiła, ale doskonale wiem dlaczego wszyscy mówią o niej. A Miasteczko cud w jej wykonaniu - Sandra Brucheiser zaśpiewała na recitalu w Klapsie, wersja Justyna Szafran na Deezerach/Spotify - zapętlam od czasu do czasu na cały dzień.
Mateusz Deskiewicz - Halo Szpicbródka
Oj, oj, już tam że Mateusz gra u nas. Pewnie, Adam Krylik zasługuje na wspomnienie. Przemysław Glapiński też. Artur Caturian to już w ogóle.
Ale to Mateusz kradnie całe przedstawienie w Halo Szpicbródce, tylko dlatego że on nie grał gdy mi pasowało do tej pory nie wybrałam się na Operę za trzy grosze do Variete w Krakowie - w tym sezonie na tysiącmilionów procent na pewno  - wpadnę - i Mateusz zdecydowanie może wyskakiwać z lodówki. W tym sezonie - może tej bliższej lodówki, w Hairsprayu podobno (obsady oficjalnej ni widu, ni słychu, jak biletów na premierę!) będzie.
9. Najlepsza scena
-If you want me - Once
Niesamowity klimat, niesamowita gra świateł, świetne dziewczyny z zespołu, wspaniały śpiew Moniki Rygasiewicz, i ten Facet Adama Krylika na górze stojący. Ciarki od głowy to czubków palców u stóp
-Wyciskacze - Blaszany Bębenek
I nagle człowiek ma flashback do najlepszych scen ze Złego, i człowiek tęskni mocno i człowiek wszystko by oddał by chociaż jeszcze raz na scenie zobaczyć.

10.Poza-musicalowy spektakl w ramach #tourdemuzyczne
Kogut w Rosole, Teatr Polski w Szczecinie
Gdy przeglądałam kiedyś repertuar Rozrywki w Chorzowie natrafiłam na Koguta. Było to gdy jeszcze nie było u nas Gorączki, o Filipie wiedziałam że kończył SWA w 2009 i coś tam z koncertu dyplomowego widziałam, na Insta miał nick 5thek i nie propagował jeszcze lowizmu, ale uwielbiałam jego Story.
A potem Filip pojawił się w Gorączce i zapragnęłam go zobaczyć gdzieś indziej. W tak zwanym międzyczasie Kogut zniknął z repertuaru w Chorzowie - gdzie mi było bliżej niż do Szczecina - ale kiedyś się zdarzyło, że z Filipem zamieniliśmy parę słów, i któregoś dnia o 5:30 rano w SKM kupiłam bilety do Szczecina na Koguta.
I pojechałam. Milion lat w TLK, ale dotarłam nad 'Morze Szczecińskie', gdzie było z 15 stopni więcej niż w tamtym czasie w Gdyni, pozachwycałam się Jeziorkiem Szmaragdowym i wpadłam do Teatru.
I zrozumiałam wtedy dlaczego robię to co robię. Dlaczego tyle jeżdżę. Że praktycznie nie mam z tego nic.
Ale mam emocje i wspomnienia. I poczucie dobrze spędzonego czasu.
Przy Kogucie oderwałam się totalnie od rzeczywistości. Pierwszy akt i owszem, trochę przesiedziałam nie do końca pewna, bo i Filip, dla którego w sumie przyjechałam, pojawia się pod koniec tego aktu. No ale też w spektaklu grał reżyser mojego ulubionego gdyńskiego Maydaya, więc tak źle nie było. Ale końcówka pierwszego - gdy Mustafa, bohater grany przez Filipa, pojawia się w białym garniaku, jak w Gorączce, - i cały drugi akt to rozrywka w czystej postaci, i można się śmiać, powachlować się i wybawić jak szalona.
11. Poza-musicalowe ale-trochę-związane-z-musicalami wydarzenie roku
Trasa Garou po Polsce
Oryginalny Quasimodo, od którego wszystko tak naprawdę się zaczęło, wpadł do Polski, ja byłam na koncertach w Zabrzu i w Warszawie, i dobrze było potracić głos, poszaleć pod sceną, i śpiewać Belle po francusku (a w myślach po polsku). Gdyby nie on, nie kochałabym Notra. Kto wie, czy w ogóle bym się zainteresowała musicalami/Muzycznym. Nie byłoby mojego Notrowego szaleństwa, to na pewno. Także, Gar, wisisz mi kasę za wszystkie bilety wydane na polskiego Notra. ;)
Toruk, Cirque du Soleil w Krakowie
Trochę musicalu tam było, bo i muzyka, i akrobacje. Za Cirque pojadę jak za musicalami  - ba, za CdS jeździłam po Polsce zanim jeździłam po teatrach muzycznych - więc gdziekolwiek tylko będą, to ja też tam będę. To był mimo wszystko - i pod względem akrobacji i muzyki - najgorszy show jaki widziałam - na żywo widziałam 9 produkcji, więc...- ale i tak - imponujące widowisko to było, i ciesze się że byłam na Kazimierzu w Krakowie. Uwielbiam to smog(k)owe miasto.

Bonus dla tych co dotrwali
Paryskie szaleństwo czyli Chicago w Mogadorze, Notre Dame w Palais des Congres i Les Comediens w Theatre de la Huchette
Chicago paryskie zachwyciło mnie świetną Roxie Hart, Notre Dame utwierdziło w przekonaniu że Daniel Lavoie potrafi mnie totalnie zaskoczyć swoim Frollo, ale że Esmeraldę i Clopina to my mamy najlepszych (Maja i Krzysiek, jakby ktoś jeszcze... kogo ja oszukuję, wszyscy wiedzą. ) a Les Comediens że co tam mała scena, gdy ma się wspaniałych, piekielnie zdolnych aktorów i świetne libretto. I że cieszę się, że byłam w Katedrze jeszcze przed pożarem. Że wiem, że jeszcze się zobaczymy, ale cieszę się że nie odpuściłam poniedziałkowej wizyty żeby zobaczyć szopkę i witraże i mój dom. I moje serce się złamało, bo to nie tylko budynek, to 'moja' dzielnica, mój prawie pierwszy widok po wyjściu z hotelu, to Notre Dame.

Czytaj też:

0 komentarze

Archiwum bloga